Telefon o północy zwykle zwiastuje tragedię i zmianę. Przerywa nie tylko sen. Kończy znane nam dotąd życie. Czasem informacja o śmierci męża może spowodować obudzenie się z trwającego jakiś czas "snu", w którym jest się częścią szczęśliwego związku. Żałobę zakłóca wtedy śledztwo, żal ustępuje miejsca wściekłości, a wszystko, co dotąd było nam znane jawi się jako fikcja. Jeden "telefon..." zmienić może wszystko. Ten wpłynął także na moje podejście do autorki.
Tess Gerritsen za sprawą swoich medycznych thrillerów i sensacyjnych książek przyzwyczaiła mnie do emocji. Jej powieści - szczególnie z cyklu Rizzoli&Isles - dostarczały mi dotąd krwawej wiedzy udzielając fachowych odpowiedzi na pytania dotyczące ludzkiego życia i śmierci. Zaskakiwały i budowały napięcie. Uczyły, wciągały i uzależniały. Język i sposób w jaki Tess dzieliła się informacjami zebranymi przez lata pracy w zawodzie lekarza sprawił, że stała się ona moją ulubioną pisarką. Nie stałoby się tak, gdybym przygodę z nią zaczęła od telefonu o północy.
Fabuła jest doprawdy intrygująca, ale potencjał nie zostaje wykorzystany. Wkrada się labilność bohaterki, abstrakcyjność sytuacji i ledwo kiełkujące emocje. Jak to możliwe, skoro dotąd Gerritsen sprawiała, że nie umiałam odłożyć jej książki, a gdy już nastąpił koniec, sięgałam po kolejną powieść Tess? Zaskoczona zmianą sprawdziłam datę wydania. Książka Call After Midnight pojawiła się na świecie w 1987 roku i stanowiła debiut autorki. Dziś sądzę, że nieudany, ale być może 32 lata temu zdania na jej temat były zupełnie inne.
Pomijając męczącą treść warto poznać tę pozycję by dostrzec niesamowity progres pisarki. W kilka lat nauczyła się sztuki karmienia emocjami, a sposób przekazu jakim operuje został doszlifowany do perfekcji. Nie jest to powieść, od której powinno się zaczynać, gdyż szybko można się zrazić i tym samym stracić ogromną przyjemność obcowania z genialnymi dziełami.
- Elżbieta Krzyczkowska
TELEFON O PÓŁNOCY
TESS GERRITSEN
WYDAWNICTWO HARPERCOLLINS
STRON: 256
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz