Porywacz czy ofiara, kryminalista, a może kochający rodzic - kim jesteśmy? Czy w każdym z nas drzemie potencjalny morderca? Co jesteśmy w stanie zrobić, by chronić własne dziecko? By je... odzyskać? Twórcy łańcucha twierdzą, że odpowiednio dobrany człowiek, stanie się właściwym, trwałym ogniwem spajającym przestępczą działalność. Wystarczy porwać mu dziecko, by zmusić go do tego samego. By teraz on przykładał czyjemuś synowi lub córce broń do głowy i w razie konieczności pociągną za spust. Dlaczego?
"Tu nie chodzi o pieniądze, chodzi o łańcuch"...
To zdanie wielokrotnie pada przy każdym z żywych "ogniw" i zupełnie niczego nie tłumaczy. System każdorazowo jest identyczny - by Twoje dziecko zostało uwolnione, wpłać pieniądze, mądrze wybierz cel, porwij ofiarę i zażądaj od jego rodziców tego, czego ja oczekuję od Ciebie. Żadnej policji, prasy czy kogokolwiek, kto mógłby próbować rozerwać łańcuch. On musi trwać. Na zawsze już zostajesz jego częścią.
Rachel właśnie to usłyszała, gdy jej trzynastoletnia córka została porwana. Całym sercem nienawidziła ludzi, którzy tego dokonali, ale później, by uwolnić Kylie musiała stać się taka jak oni. Musiała matczyną miłością obudzić w sobie pierwiastek zła. Porwać kilku(nasto)latka i w razie czego go zabić. Kto jest w stanie zrobić coś tak okropnego - pytała samą siebie, ale szybko znalazła odpowiedź. Wiedziała, że każdy kto kocha może tego dokonać. Zastanawiała się jednak, jak daleko trzeba się posunąć, by odzyskać nie tylko córkę, ale i stracone w dniu porwania życie. By uwolnić się z łańcucha.
Przed nami powieść zbudowana z solidnych emocji, skłaniająca do refleksji. Okładkowe pytanie z egzemplarza recenzenckiego, o to, czy przerwę łańcuch jest zasadne, gdyż od pierwszej strony zastanawiałam się nad wyjściem z sytuacji, w której znalazła się główna bohaterka. Jakim byłabym ogniwem? Czy w ogólnie zostałabym typowana? Kogo ja mogłabym brać pod uwagę? Odpowiedzi zapewne szukać będzie każdy, kto sięgnie po tę powieść. Adrian McKinty stworzył dzieło oparte na psychologii i (nie)ludzkich odruchach. W jego historii człowiek staje się trybikiem ciężkiej do pokonania machiny, która może się kręcić przez wiele lat. Jaki cel mogą mieć ludzie, którzy ją budują? Przecież "tu nie chodzi o pieniądze, chodzi o łańcuch"...
Prawa do publikacji książki kupiło 37 krajów. Ponadto, za sprawą studia Paramount Pictures historia ożyje również na ekranie. Nie dziwi mnie to wcale, gdyż pomysł na książkę wydaje się być naprawdę świeży i - co trzeba przyznać - bardzo dobry. Odrobinę kojarzy się z fabułą gry Heavy Rain, gdzie również prowadzona była psychologiczna zabawa z rodzicami. W obu przypadkach mamy do czynienia z poważnymi problemami, których nikt się nie spodziewa.
Jeśli do genialnej treści (pomijając odrobinę momentami sztuczne i przerysowane dialogi, szczególnie pod koniec książki) dodamy świetną oprawę i promocyjną akcję prowadzoną przez wydawnictwo Agora, wyjdzie nam naprawdę fascynujące dzieło. Łańcuch to jeden z najlepszych thrillerów jakie w tym roku trafiły w moje ręce. Jestem pod ogromnym wrażeniem, szczególnie posiadając okładkę sygnowaną moim imieniem.
ŁAŃCUCH
ADRIAN McKINTY
WYDAWNICTWO AGORA
PRZEŁOŻYŁ: DARIUSZ ŻUKOWSKI
STRON: 400
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz