Czasem pogoń za szczęściem oznaczać może jedynie chęć dotarcia do ostatecznej mety. Wielki finał. Skrócenie życia, cierpienia, trwania. "Wymeldowanie się" ze świata, poniekąd na własnych warunkach. Znanie dokładnej daty i okoliczności śmierci, będącej uwieńczeniem "urlopu" umożliwiającego odhaczenie wszystkiego z prywatnej listy "do zrobienia zanim umrę". I tak, mogąc wszystko, będąc "panem życia i śmierci" człowiek stara się odnaleźć sens istnienia.
Rok 2025, raj na ziemi. Niesamowite miejsce w Afryce, gdzie każdy człowiek, dla którego życie stało się ciężarem może zostawić swój bagaż. Ośrodek eutanazyjny, dzięki któremu przed śmiercią posmakować można wszystkiego, czego dusza zapragnie. Oferta nie ma ograniczeń i kusi zakazanymi dotąd owocami. Seks, narkotyki, dobry alkohol, pyszne jedzenie i piękne otoczenie. Wszystko to można kupić, wybierając pakiet zawierający śmierć. Pytanie tylko, czy w pełni korzystając z życia nie można się nim wreszcie zachłysnąć?
Marek ma dość życia. Wydaje mu się, że po pięćdziesięciu latach na tym świecie nic dobrego już go nie czeka. Chce więc się z nim pożegnać i decyduje się na zapłacenie za swój "Wielki finał". Stać go, by odejść w spokoju i swoje ostatnie dni spędzić tak, by niczym się nie martwić i czerpać ze wszystkiego. Robiąc swój prywatny rozrachunek uświadamia sobie, że pobyt w tym raju ma dodatkową cenę. Zupełnie niespodziewaną.
Teoretycznie zawsze powinniśmy mieć wolny wybór, a mimo to świat poniekąd gardzi samobójcami. Jakby zapominał, że na przyspieszony koniec decydują się ludzie nieszczęśliwi. Ci, którzy (już) nie widzą radości, ani nie czują cudu istnienia. Człowiek jest więc na siłę ratowany i utrzymywany przy życiu nawet, gdy jego cierpienie rzuca się w oczy każdemu.
Książka Marka Migalskiego pozwala spojrzeć na świat, który nie tylko zgadza się na przyspieszone odejście, ale i stwarza na to królewskie warunki. Ze swymi zamiarami nie trzeba się ukrywać, nie ma potrzeby szukania odpowiedniego sposobu czy miejsca na "zakończenie". Wystarczy zapłacić. Za kilkadziesiąt dni życia bez zmartwień i obowiązków i za własną śmierć.
Każdy z nas zapewne zastanawiał się nad eutanazją i znalazł się w obozie "za" - obrońców wolnej woli, lub "przeciw" - obrońców życia.
Ta literacka wizja "Wielkiego finału" może zweryfikować wyrobione zdanie. Dzięki Autorowi mamy możliwość spojrzenia na inny świat. Na śmierć, na życie i przede wszystkim na to, co naprawdę ważne. Powieść skłania do myślenia.
WIELKI FINAŁ
ROK WYDANIA 2018
STRON 408
Przyznaję, że to dość ciekawa pozycja i chętnie ją przeczytam. Sama wiele razy dziwiłam się, że na świecie panuje tak wielka pogarda dla ludzi, którzy nie chcą dłużej ciągnąć swojego nieszczęśliwego życia. Nie żebym kogokolwiek zachęcała, ale ludzie z wieloletnimi problemami piętrzącymi się jeden an drugim...cóż, już po prostu nie chcą dalej tak żyć.
OdpowiedzUsuńSama chyba nie obstawiam żadnej strony, bo gdyby ktoś kogo znam chciał umrzeć, pewnie bym mu na to nie pozwoliła i usiłowała wybić z głowy, ale jednak, mówienie, że każdy samobójca to idiota też jakoś nie pasuje.