środa, 24 lutego 2021

SZEPTY SPOZA NICOŚCI - REMIGIUSZ MRÓZ


Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. W przypadku rozczłonkowanego, specyficznie przyozdobionego, rozrzuconego po lesie ciała główny trop prowadzi właśnie do sporego bogactwa. Jak łączy się ono z zemstą, zanikami pamięci, burzliwym romansem i próbą odbudowy życia po największej możliwej stracie? A także, gdzie w tym wszystkim miejsce na chorą ideologię?

Szczerze powiedziawszy w mojej głowie takie zestawienie wypada marnie. Ginie człowiek, a to, co po nim zostało jest bestialsko potraktowane. Sprawą zajmuje się dwoje, specyficznie związanych ze sobą ludzi i w dziwny sposób wmanewrowanych w sprawę. Ona - matka i żona, lecząca psychikę na własną rękę, łącząca służbową broń z chwilowymi utratami pamięci i zachowaniami lekko mówiąc niepokojącymi, i on - samotny ojciec, jedyna ostoja skrzywdzonego dziecka. Facet, który zapomina o tym, że przez swoje nieodpowiedzialne i zwyczajnie głupie czyny sprawić może, że córka, która w swym krótkim życiu przeżyła już zbyt wiele nawet dla dorosłego, może dodatkowo stać się sierotą. Relacja "pary" sprowadza się do permanentnych kłamstw, zostawiania potomnych, stawiania czoła złu świata, z przerwami na seks na łonie natury i przypisywanie do sytuacji odpowiedniego, rockowego kawałka. Kryzys wieku średniego w pełnej krasie, z tłem w postaci kryminalnej zagadki i neonazistów poszukujących złota.


Nie była to wykwintna uczta, a raczej danie przypominające przegląd lodówki, przy którym połączone zostają resztki i składniki kompletnie do siebie nie pasujące. Efekt jest taki, że nie zachwyca ani wygląd, ani smak. W tym wypadku za spoiwo robią nieśmieszne żarty, komentarze nieadekwatne do sytuacji i w zasadzie przemilczane istotne kwestie. Przyznać trzeba, że tytuł jest więc naprawdę trafiony, gdyż wspomnienia tragedii, która wydarzyła się przed rokiem (i powinna kłaść cień na całym obecnym życiu rodziny) sprowadzone zostały w istocie, do szeptów spoza nicości. Podejście w stylu "wydarzyło się, było minęło, jakoś sobie radzę" to moim zdaniem za mało w obliczu tak ogromnej straty, jaką w poprzednim tomie poniósł Seweryn. Szczególnie, że mamy do czynienia z człowiekiem, który nie potrafi zapomnieć (o kobiecie i miłości) i ma w sobie niekończące się pokłady uczuć i namiętności, która szuka ujścia na każdym kroku. Otrzymujemy więc obraz bardzo ciekawych ludzi, którzy zostali wrzuceni w wir abstrakcji i totalnego braku logiki. Przygodny seks bez hamulców i zabezpieczeń, zostawianie telefonu w samochodzie, w czasie, gdy idzie się do "jaskini lwa", czy nawiązywanie do romansu/urody/tęsknoty w kryzysowych sytuacjach (jak walka o... życie) mocno to uwydatniają. Miałam poczucie, jakby genialną, dojrzałą, piastującą poważne stanowiska parę zastąpiły zagubione dzieciaki, które popełniają bezsensowne błędy, nie znają słowa "konsekwencje", i nie potrafią dorosnąć do życia, choć mają przekonanie o swej nieomylności i wyjątkowości. I nagle, z tej dziwnej mieszanki wyłania się banda łysych, wydziaranych idealistów, którzy zachłysnęli się swoją wizją historii, z niskim aczkolwiek w ich oczach wielkim człowiekiem na czele. Doprawdy, zgubiłam się w tym i choć starałam się dostrzec w tym sens, nie odnalazłam go.

Nie rozumiem tej historii, która wymyka się z mojej wyobraźni, a równocześnie mam ogromną nadzieję, że to chwilowy spadek formy (a raczej przerost treści, nad formą). Zakończenie daje sporą szansę na intrygujący ciąg dalszy, i mam nadzieję, że czwarty tom napisany zostanie z poszanowaniem uczuć i emocji, oraz nieprzemilczeniem żałoby i przepracowywania traumy. Tym bardziej, że Remigiusz Mróz potrafi w genialny sposób zajrzeć do ludzkiej psychiki i dać obraz jej zawiłości. Nie dziwi mnie więc fakt, że każda Jego książka to bestseller. Gdybym była mniej wymagająca, bawiłabym się świetnie, ale czy o to chodzi, by przymykać oko i bezmyślnie chłonąć treść?

SZEPTY SPOZA NICOŚCI REMIGIUSZ MRÓZ CYKL: SEWERYN ZAORSKI TOM: III WYDAWNICTWO: FILIA, MROCZNA STRONA STRON: 464 ROK: 2021

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz