czwartek, 30 kwietnia 2020
NA PROGU ZŁA - Louise Candlish
Co musi się wydarzyć, by w jednej chwili stracić dom i dowiedzieć się o tym dopiero w momencie, gdy obcy ludzie zaczynają mocno akcentować w nim swoją obecność? Jak to możliwe, by po powrocie do własnego mieszkania nie zastać w nim nic, co świadczyć mogłoby o przeżytych tu latach i przynależności do tego miejsca? Czy mąż może przyczynić się do tego, by rodzina została bez dachu nad głową? Na progu zła mieszkają odpowiedzi. Niestety pojawiają się też nieproszeni goście, którzy momentalnie niszczą ten nagradzany thriller psychologiczny.
Typowe małżeństwo z "tajemniczej" powieści - ona - niezwykle naiwna, wręcz dziecinnie niemądra, on - narwany, nieodpowiedzialny duży dzieciak z zabawkami dla dorosłych. Aż ciężko uwierzyć, że taka para dorobiła się wartego majątek domu i przez lata wychowywała w nim dzieci, tworząc na pozór normalną rodzinę i zgodny związek. Nikogo dziwić nie powinno, że wszystko posypało się jak domek z kart za sprawą nakrycia na wyrachowanej zdradzie. Niewierność okazała się jednak wierzchołkiem góry lodowej, która całkowicie zniszczyła rodzinne życie. Nie ma w tym nic zaskakującego - zdrada wpisana jest w większość życiowych scenariuszy, dopóki nie okaże się, że za sprawą tajemnic i kłamstw kobieta zastaje w swoim domu jego nowych właścicieli, choć nie sprzedawała tej nieruchomości i nie ma pojęcia, gdzie zniknęły wszystkie jej rzeczy. Ponadto mąż nie udzieli jej odpowiedzi, gdyż zapadł się pod ziemię.
Tu zaczyna się historia, która powinna wzbudzać skrajne emocje, wciągać, zaskakiwać i sprawiać, że chciałoby się czytać bez końca. Potencjał jest ogromny, wszak ciężko sobie wyobrazić obcych ludzi przed własnym domem, którzy nie dość, że ewidentnie się wprowadzają, to jeszcze pytają właściciela czy mogą w czymś pomóc. Niestety nie ma nic bardziej zwodniczego niż wyobrażenie. Moje - za sprawą opisu fabuły, genialnej okładki i naprawdę rewelacyjnej akcji promocyjnej (Pani Kasiu, mistrzostwo!) doprowadziło do tego, że zawiesiłam poprzeczkę zdecydowanie zbyt wysoko. Liczyłam na thriller, który na długo pozostanie w mojej pamięci i poniekąd to otrzymałam, z tym, że "Na progu zła" nie zapisze się w mojej głowie jako mrożąca krew w żyłach historia, a jako zmarnowany potencjał. Pomysł na historię przegrał z dziecinnymi bohaterami, którzy za nic nie potrafią zaskarbić sobie sympatii czytelnika. I choć nie świadczy to o mnie za dobrze, jedyną przyjemność sprawiały mi kolejne potknięcia małżeństwa i ich zabawne reakcje na "zwroty akcji".
Reasumując, na progu zła czają się bardzo nieproszeni goście w postaci naiwności, labilności i nieumiejętności wykorzystania potencjału jaki Louise Candlish dał jej umysł.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz