wtorek, 9 lutego 2016
Anna Sakowicz - "Szepty dzieciństwa" - a co powie Twoja młodość, jeśli alkoholowy ma oddech?
Historia powstaje szybko. "Wczoraj" należy już do przeszłości. Idziemy do przodu z bagażem wspomnień. Nie my pamiętamy nasze pierwsze słowo, ale to nie znaczy, że z dzieciństwa nie dźwigamy niczego. Ciężary różny mają kaliber, kształt i postać. Raz, młodość wręcza nam skrzydła, pozwala szybować nad niebem. Siły dodaje, wiary i nadziei. Innym razem wydarzenia sprzed lat, u nogi przypinają nam kulę. Czasem butelki ciągniemy, zostawiając za sobą swąd alkoholu. Bywa różnie i wiedzieć nie możesz, w ilu domach właśnie teraz ktoś dzieciństwo wódą oblewa. Nie wiesz czym takie życie zaprocentować może. Może i wiesz, w końcu to ja, nie wiem nic o Tobie, ale... zapukała dziś i do mnie taka rodzina. Wzięłam szklankę, nie po wódce. Moja była sucha. Przyłożyłam ją, by lepiej usłyszeć. Przyłożyłam nie do ściany, a do książki, bo to z niej dochodzą "SZEPTY DZIECIŃSTWA" stłumione dźwiękiem bitej butelki. Nasłuchuję i powiem Ci, że ciarki czuję na ciele. Dom, w którym miłość walczyła z alkoholem pokazała mi niesamowita kobieta. Moja imienniczka. Anna Sakowicz. Chcesz, żebym podała Ci szklankę? Polać Ci, czy wolisz posłuchać ze mną co szepcze dzieciństwo?
Nie znam strachu przed butelką. Znam do niej szacunek. Szacunek do siebie. Widziałam też brak szacunku do obu kwestii. Nie był to miły widok, niezależnie od tego, czy uderzał w moje oczy gdzieś na ulicy, na dworcu, czy w parku. Patrzyłam nieraz na człowieka, który ustać na nogach nie może i myślałam. O tym dlaczego tak jest. Po co tyle pił. O czym zapomnieć chciał. Dokąd zmierza. Myślałam o nim, nie skreślałam go, ale to nie jego było mi szkoda najbardziej. Zwykle zastanawiam się co czują bliscy. Co wspominać będą dzieci. Ilu fanatyków wódy wyjdzie z domu, który śmierdzi alkoholem. Ilu wyjdzie na ludzi. Ilu, będzie potrzebować pomocy. Myślałam, ale nawet gdy wiedziałam, że w danym domu źle się dzieje, to tak naprawdę, nie wiedziałam nic.
Otrzymałam jakiś czas temu piękną książkę. "Szepty dzieciństwa". Przez pierwsze parę stron ocierałam łzy, które spływały z rozbawienia. Niezwykle lekki sposób Ani Sakowicz zaprosił mnie do świata Baśki. Baśka to silna kobieta. Bardzo silna i odważna. To matka, żona i córka. To pani domu. Pracownica. Podwładna. Jej rzeczywistość nie należy do najlżejszych. Facet z którym żyje odbiega od ideału. Ojciec... związek ma z butelką. Dzieci... Dzieciom Ona buduje świat, który podparty jest też tym, co szepcze jej głos młodości i rodzinnego domu.
Baśka chce więcej od życia niż ma, co nie znaczy, że nie docenia tego, co już wywalczyła. Ona, prosta kobieta bez mgr przed nazwiskiem ma ambicje, ma plany. Ona nie chce podróży dookoła świata i osiemdziesiątej pary szpilek, które od poprzednich różnić się będą odcieniem czerwieni. Ona chce tylko dzieciakom dać coś, co jest synonimem "normalności współczesnego dzieciństwa". Komputer by im dała, bo nie mają. Buty na zimę chciałaby kupić, bo dzieci szybko rosną przecież.
Staje więc Baśka do walki! Do walki o piękniejsze jutro. Do walki o grosz. Do walki... z butelką ojca.
Baśka jest normalna. Jest troszkę jak Ty i jak ja. Ona wstaje, myje zęby, śniadanie robi, bluzkę prasuje, o szarlotce myśli. Znasz to, prawda? Tylko, że Ona oprócz tego martwi się, bo z powietrzem wdychać musi często odór wódy. Ona, musi mocz ścierać z podłogi i uwierz mi, że kałuży nie zrobiło małe dziecko, które zaznajamia się z nocnikiem.
Kiedyś pojechałam z tatą na zakupy. Pakowaliśmy reklamówki do bagażnika. Stanęły koło nas dwie kobiety. Pokręciły się pod drzwiami do marketu. Dziwnie wyglądały, jakby się zgubiły. Zaciekawiły nas, więc podsłuchaliśmy je trochę. Mówiły tak: "nie rozumiem, kolejny sklep i też wejść nie można. Znowu ktoś wszystkie wózki pozapinał. Wszędzie tak - w biedronce, w lidlu...". Poszarpały za zakupowy wózek przypięty do kolejnego i poszły, zanim zdążyliśmy wyjść z szoku i pomóc im.
Tata do dziś to opowiada śmiejąc się. Ja też się śmiałam. Dziś nie jest mi z tego powodu do śmiechu.
"Zróbmy sobie wnuka" oglądał chyba każdy. Pamiętasz jak Krysia Tuchałowa dziękowała sygnalizacji za zielone? No właśnie. Te kobiety spod sklepu i ta Krysia z przejścia dla pieszych mają w sobie coś z Baśki. Dlatego właśnie przez pierwsze strony nie mogłam przestać się śmiać. Nie chcę mówić co robiła Baśka i jakiego idiotę wlokła za sobą, bo to trzeba przeczytać w oryginale.
Czytam wiele książek. Takiej jeszcze nie miałam w rękach. Szczerze mówiąc brakuje mi słów, żeby opisać tą prawdziwość, która bije z kolejnych stron. Wchodząc do świata Baśki czuje się niezwykłe zaciekawienie ale i odrobin wstydu, że zagląda się do tak intymnego świata. Do tak osobistego miejsca, jakim jest dom. Dom, w którym nie jest zbyt kolorowo. Wydaje mi się, że łatwiej jest włazić komuś do łóżka, czytając o jego perypetiach sypialnianych. Tu jest niezwykle intymnie. Tu jest niezwykle prawdziwie. Niezwykle życiowo.
Zostawiłam tą recenzję na dziś, bo jest Ona niezwykle ważna, a ja mam dziś 23 urodziny i 7 rocznicę związku. Chciałabym, aby kolejne lata wyścielone były taką mądrością, jaka płynie z tej książki. Chciałabym zawsze mieć taką siłę, jaką ma Baśka.
Ta książka jest niezwykła. Za jakiś czas, gdy emocje opadną wezmę znów do ręki wyimaginowaną szklankę, przyłożę ją do książki i... ze wstydem podsłuchiwać będę szeptów. "Szepty dzieciństwa". Wiem, że każdy następny raz z książką Ani Sakowicz w ręku pozwoli mi usłyszeć więcej. Więcej życia i więcej mądrości.
Aniu, dziękuję Ci bardzo, za przyzwolenie na wejście do świata Baśki. Pozwolisz, że i innych tam zaproszę :)
Książkę i ebook można kupić tutaj: kliknij.
Przy okazji polecam - księgarnia TANIAKSIĄŻKA.PL
Przesyłka dochodzi pięknie opakowana tak, aby książki się nie zniszczyły. Ceny są chyba najniższe. Przynajmniej, ja niższych nie znalazłam, a szukałam! :)) Polecam.
"Szepty dzieciństwa" wydało wydawnictwo: SZARA GODZINA
Wspaniałą Anię możecie poznać na Jej profilu: kliknij
i/lub na Jej blogu: kura domowa lub anna-sakowicz
i/lub na Jej stronie: kliknij.
Co więcej o Ani? Jest niezwykle ciepłą, zakochaną, uśmiechnięta osobą, która (mam wrażenie) tą swoją radością zaraża. Jak każda, szanująca się Pisarka ma KOTA (!) :)) Mam kilkoro książkowych dzieci i właśnie "urodziła najmłodsze":
"TO SIĘ DA" czyli II Tom "Złodziejki Marzeń".
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Przyznam, że pierwszy raz czytam recenzję swojej książki z ciarkami na ciele. Jeszcze nikt tak pięknie nie napisał o "Szeptach dzieciństwa". Dziękuję. :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze "Szeptów..." Nie przeczytałam. Mam tyle książek zaległych... Jednak po recenzji u Was zaraz idę nadrobić zaległości. PS. Smialo mogę się zgodzić z ostatnimi zdaniami wpisu, Annę Sakowicz znam jeszcze ze swojego dzieciństwa, gdy nosila inne nazwisko i byla moja nauczycielka. Od tamtego czasu nie zmienila sie chyba wcale 😊
OdpowiedzUsuń