sobota, 11 stycznia 2020

NIEPLANOWANE - Abby Johnson



Temat aborcji od zawsze wzbudza ogrom skrajnych emocji i dzieli ludzi na dwa obozy, które zaciekle walczą między sobą, używając haseł "prawo do życia" i "prawo do wyboru". W postulatach mieszają się kwestie wolnej woli, nieodpowiedniego czasu, religii, bycia panem własnego losu i ciała. Milczą tylko dzieci - nienarodzone-nieplanowane, a także te narodzone, ale niechciane, niekochane i porzucone. Książka ma rzekomo rzucić nieco światła na ten trudny spór, ukazując od kuchni obie strony barykady i konsekwencje podjętych przez nie decyzji.

Dla każdej kobiety - potencjalnej matki, taka lektura powinna być intrygująca i ważna, tymczasem osiągnięto zupełnie inny efekt. "Nieplanowane" to powieść spowiedź, jedna z nielicznych książek, jakie czytałam jak za karę. Autorka owszem dotyka intymnej sfery życia kobiet i podejmuje bardzo trudny temat aborcji, będący problemem społecznym i dylematem, na który mało kto ma jednoznaczną odpowiedź, bo ta często uzależniona jest od sytuacji. Robi to jednak w sposób tak naiwny i infantylny, że po chwili traci się chęć na czytanie.

Opowieść przepełniona jest skargą autorki, będącej równocześnie jej główną bohaterką. To literacki bełkot wyrzutów sumienia i książkowa próba wybielenia się, oczyszczenia i spotęgowanego "zrzucenia winy".

Abby Johnson nie wzbudza sympatii ani tym bardziej zaufania. Jej historia jest przejaskrawiona, przekłamana i pełna odwołań do Boga i wiary, co w zestawieniu z fabułą zakrawa na hipokryzję. Mamy do czynienia z niewinną, szalenia dobrą osobą, która zostaje dyrektorką kliniki aborcyjnej i jest święcie przekona, że głównym celem i zadaniem tego miejsca jest troska o zdrowie kobiet, edukacja seksualna czy antykoncepcyjna, a aborcja, wykonywana w niej regularnie i nagminnie jedynie formą pomocy, mającą na celu "zmniejszenie liczby niepożądanych ciąży i aborcji". Brzmi irracjonalnie? Wszystkie przemyślenia i zachowania bohaterki zaliczyć można do abstrakcji. Poziom głupoty równa się z zażenowaniem jakie powstaje podczas lektury. Na podstawie tej "prawdziwej" historii powstał też film, więc pokaz współczesnego świętoszka możemy oglądać na ekranie.


Jestem bardzo rozczarowana, gdyż wydawało mi się, że taka historia owszem wzbudzi emocje, ale zupełnie inne. Podczas czytania towarzyszyło mi tylko zniesmaczenie. Spodziewałam się wewnętrznej, osobistej walki, tymczasem jedyny dylemat dotyczył tego, czy skończyć tę pozycję. Żałuję straconego czasu, szczególnie, gdy widzę jakie nowości pojawiają się aktualnie w księgarni.

Elżbieta Krzyczkowska

Wydawnictwo: Esprit
Stron: 304

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz