poniedziałek, 15 lipca 2019

DUCHOWE ŻYCIE PSÓW - Andrew Root



Miłości i wierności powinniśmy uczyć się od psów. Istot mądrych i najbardziej oddanych, cieszących się z widoku właściciela, zafascynowanych światem, chętnych do zabawy. Istot zupełnie czystych - pozbawionych żalu (chyba, że liczymy niechęć do listonosza). Dlaczego więc wciąż tak trudno niektórym ludziom docenić psa i uwierzyć, że ma on duszę? Jakie dowody na "duchowe życie psów" zauważą, gdy już przejrzą na oczy? I co o tym powiedzieć może teolog?

Andrew Root, człowiek teoretycznie inteligentny i oczytany, szacunku do psów uczył się powoli, od swojego małego synka. Początkowo w zwierzętach widział "bezmyślne futrzaste maszyny", ale patrząc na więź, jaka zrodziła się między jego dzieckiem a psem zaczął się zastanawiać, czy aby na pewno psy nie myślą, nie czują, nie mają "duszy". Swoich "badań" ewidentnie się wstydził, uznając, że zwierzęta to przecież "nic poważnego". Na szczęście syn każdego dnia udowadniał mu, że się myli.


"Duchowe życie psów", to powieść o próbie dojścia do prawdy na temat świata psiego umysłu, w oparciu o własną historię, związaną z czarnym labradorem. Książka zaczyna się wzruszająco, sceną pożegnania. Wieloletni przyjaciel ludzi odchodzi, pozostawiając po sobie ból, smutek, żal i niejeden znak zapytania. Ta sytuacja popchnęła teologa, do zastanowienia się nad tym, ile tak naprawdę człowiek dostaje od psa. Swoje przemyślenia spisał, używając do tego pięknych wspomnień i... pseudofilozoficznego bełkotu, popartego "badaniami".

Szczerze powiedziawszy mam mieszane uczucia i czuję się trochę tak, jakbym czytała wywód wegetarianina, który w głębi duszy chce jeść mięso, ale, żeby się do niego przekonać potrzebuje opinii innych, więc swoje rozważania uzasadnia cudzymi cytatami i oczywiście miesza w to Boga.
Szkoda, bo potencjał był, ale widocznie autor potrzebuje jeszcze kilku lekcji od psów i własnych dzieci.


DUCHOWE ŻYCIE PSÓW
ANDREW ROOT
WYDAWNICTWO KOBIECE

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz