wtorek, 23 lutego 2021

20 LAT CISZY - PRZEMYSŁAW WILCZYŃSKI

Jaki kształt ma ludzkie cierpienie? Jaką formę przybrać może ból, żal, niepewność i strach? Jak bardzo różnych ludzi potrafi połączyć, i podzielić tych, którzy powinni być sobie bliscy?

Czarna furgonetka zbliża się powoli, potęgując uczucie lęku i zła, które się z niej wydostaje zanieczyszczając ulice. Słychać jedynie cichy pomruk silnika i odgłos żwiru uciekającego spod kół, dźwigających nie tylko ciężar pojazdu, ale i tony ludzkiego cierpienia. Jedzie prosto w tych, których osobiste dramaty są ogromne. Ich żal działa jak spoiwo. Łączy chłopca "z dobrego domu", którego codzienność obfituje w upokorzenie, pogardę i siniaki ze zmęczoną bólem matką. Matką od lat z niesłabnącą nadzieją, poszukującą zaginionej córki. Łączy z mężczyzną z przeszłością. Burzliwą, trudną, przepełnioną przemocą i brakiem miłości. Ich losy przecinają się w bardzo złym momencie. W czasie, gdy do miasta wraca słusznie kojarzona z zaginięciami dzieci furgonetka. Z nią związany jest groźny, zbiegły pacjent szpitala psychiatrycznego, którym kieruje mroczna i destrukcyjna siła umysłu. Dwadzieścia lat ciszy zwiastuje tragedie. 

Przepełnione smutkiem, zamroczone życiową niesprawiedliwością ludzkie serca mocniej zadrżą. Porywacz znów grasuje. Znów odbiera nadzieję. Dzieci znikają bez śladu, a policja przegrywa z czymś, co wykracza poza ludzkie możliwości. 

Muszę przyznać, że to dziwna książka. Autor balansuje na cienkiej granicy pomiędzy absurdem a ciekawością. Historia ma w sobie coś magnetycznego i intrygującego. W mojej ocenie na największą pochwałę zasługuje oddanie obrazu człowieka opętanego przez własny umysł. Zaglądanie do chorej głowy było dla mnie najciekawszym doznaniem podczas czytania. Nie bez znaczenia pozostaje także rola skrzywdzonego przez najbliższych chłopca. Jego osobiste wydarzenia są smutnym odwzorowaniem tego, co niestety dzieje się w niejednym domu, ale pojawia się także motyw mocno nietypowy. Chłopiec przywodzi na myśl nieletniego bohatera z genialnego klasyka, jakim jest film "szósty zmysł". To dziecko widzi i wie więcej. Czuje mocniej. Ma w sobie związane z młodym wiekiem zagubienie, a zarazem dojrzałość człowieka, który stoczył z życiem niejedną nierówną walkę. Ciężko stwierdzić, kto z nich budzi większy niepokój. 


Nie jest to historia, która cały czas trzyma w napięciu i powagą powala na kolana. Opowieść wymyka się z gatunkowych norm i choć ukazuje rzeczy niewiarygodne, pełnymi garściami czerpie też z życia. Nie można jej odmówić szerokiej palety barwnych emocji. Pojawia się tu wszystko, od wiary i nadziei, po całkowitą rezygnację oraz poczucie bezsensu. Do głosu dochodzi mroczna część ludzkiego umysłu. Zło przybiera nową formę. Nabiera kształtu. Staje się symbolem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz