poniedziałek, 19 sierpnia 2019

BĘKARTY Z PIZZOFALCONE - Maurizio De Giovanni


Bękarty, wyrzutki, banda nieudaczników... tak określano nowych funkcjonalniejszy z owianego złą sławą komisariatu w Pizzofalcone. W ich wypadku mundur wydawał się społeczności kpiną, choć nie oni, a poprzednicy zadbali o złą reputację. Nowy zespół walczyć więc musiał nie tylko z rosnącą przestępczością, ale i opinią publiczną, która skutecznie odbijała się na ich pracy, utrudniając dojście do prawdy. Czy w takich warunkach - czując presję i pogardliwe spojrzenia - można rozwiązać głośną sprawę morderstwa?


Nowo powstała ekipa składała się ze skrajnie różnych ludzi, których łączyło jedno - z jakiegoś powodu w poprzednim miejscu pracy stali się niewygodni, gdyż mieli tendencje do stwarzania problemów i wychodzenia przed szereg. Oddelegowano ich na komisariat będący od czasu głośnej policyjnej afery tematem żartów. Tam zostali wrzuceni na głęboką wodę. Trafiło im się nieoczywiste morderstwo z kochanką w tle i sprawa młodej dziewczyny, poniekąd pozbawionej wolności. Czy "Bękartom" uda się odnaleźć odpowiedzi? Spodziewać się można po nich wszystkiego, ponieważ każdy bohater ma swoją barwną historię i specyficzne słabości. Te osobiste perypetie i delikatne powiązania stają się świetną bazą, przy której główny temat - odnalezienie mordercy schodzi na dalszy plan. Dostajemy nie tylko pogoń za tym, który odebrał życie i zatarł ślady. "Bękarty z Pizzofalcone" to przede wszystkim opowieść o "żywych" ludziach, którzy dźwigając swój ciężar, chcą pomagać innym - na różne sposoby i z różnym skutkiem.



Maurizio De Giovanni potrafi stworzyć niesamowity klimat, w którym czuć włoski temperament i odrobinę niepokoju. Kryminalny wątek może wydawać się oklepany, a jednak Autor opowiada historię w sposób zaskakujący, przepełniony emocjami bohaterów, których świetnie wykreował. Jego "Bękarty" żyją, czują, mają swoje zmartwienia i obawy. Ich świat nie zaczyna i nie kończy się w pracy. Każdy z nich ma swoją przeszłość i bardzo niepewną przyszłość.

Literacka podróż do Pizzofalcone była ogromną przyjemnością. W tej historii dostałam wszystko to, co składa się na naprawdę dobrą książkę. W ogóle nie przeszkadzał fakt, iż przygodę z inspektorem Lojacono zaczęłam od drugiego tomu. Po "Metodę Krokodyla" sięgnę na pewno.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz