środa, 12 października 2016

"ZABŁĄDZIŁAM" - Agnieszka Olejnik.


Co o życiu mogą wiedzieć młodzi ludzie? Jakie mają obowiązki? Jakie problemy?
Młodość wydaje się być bezpiecznym punktem na mapie życia. Naznaczonym największą ilością uśmiechów, beztroski i spokoju. To czas do którego niby chce się wrócić przez całe życie. Z założenia etap wolny od trosk, bólu. To też ten moment, kiedy popełnia się najwięcej błędów, za które najpewniej zapłacą inni. W rezultacie niektórzy nie mają szansy sprawdzić jak posmakuje im dorosłe życie ponieważ "stop" mówią gdy lat mają naście. Mówią to bez słów, samymi czynami, bo nierzadko wcześniej nikt o ich zdanie nie dbał. O pozwolenie nie prosił...
Zdarza się i tak, że etap młodości gwałtowanie zamienia się w smutną i trudną dorosłość na którą gotowym się nie jest. Ludzie błądzą, niezależnie od wieku, a kiedy na moment się odnajdą paraliżuje ich strach, który znów przysłania właściwą drogę. Niespodziewanie w "Zabłądziłam" (Agnieszka Olejnik) odnaleźć można nie tylko drogę, ale i siebie.



Dwoje młodych ludzi, którzy tak szybko musieli zmierzyć się z życiem, że nie zdążyli nawet nauczyć się kochać. Bilet do dorosłości wystawiła im śmierć najbliższych. Niespodziewana. Zaproszona do życia przez tych, którzy mieli go dość. Samobójcza. Krwawe plamy trudno jest zmyć. Najgorzej schodzą z psychiki. Wywabić je może miłość, ale czy tam gdzie mieszka smutek jest na nią miejsce?
Maja i Alek to młodzi ludzie, którzy widzieli znacznie więcej niż większość z tych, co pięćdziesiąt świeczek na torcie dmuchają. Mając kilkanaście lat wyrobili całą normę cierpień przeznaczoną zapewne nie tylko na ich życie. Błądzili przez wszystko to, co wciąż żyło w ich głowach, a kiedy zebrali się na odwagę by złapać się za ręce i biec ku szczęściu, znów zgubili drogę.

"Zabłądziłam" to jedna z najważniejszych, najszczerszych książek, które nie kreują rzeczywistości i nie boją się trudnych tematów. To opowieść o życiu w którym za każdy dzień szczęścia kiedyś zapłacimy łzami. To zlepek emocji, lekcja siły, egzamin z dojrzałości i duża dawka miłości poprzerastanej cierpieniem. Pouczająca i cholernie prawdziwa. Cudowna, mimo, że przedstawia obraz smutny. Ten, na który zwykle przymyka się oko. Ten, którego zobaczyć się nie chce.



Agnieszka Olejnik to kobieta stworzona do pisania. Świat do którego wysyła książkowe zaproszenie jest miejscem niezwykle magicznym i pięknym, choć jego urody trzeba dopatrywać się w smutku. W cierpieniu, które nie należy do literackiej fikcji. Jest. Czyha za rogiem i bardzo możliwe, że to nas weźmie na celownik. Powieści Pani Agnieszki są życiową lekcją po której łatwiej jest opanować sztukę cieszenia się małymi radościami. Wszystkie historie, które wychodzą spod Jej ręki ocierają się o tematy ważne, trudne i prawdziwe. Warto jest się zatracić w jednej z nich, a później sięgnąć po następną (bo to nieuniknione).

Oprócz "Zabłądziłam" powstały również takie dzieła jak: "Dziewczyna z porcelany" (recenzja), "A potem przyszła wiosna" (Recenzja), "Szczęście na wagę" (recenzja).

W tym roku na świat przyszły kolejne "dzieci" Autorki - "Nieobecna" i "Miłość z nutą imbiru " (Premiera: 12.10.2012).

Polecam wszystkim, a Pani Agnieszce... Dziękuję. Bardzo, choć głośno nie powiem za co.


Więcej o książce "Zabłądziłam" - tutaj.
Powieść wydana przez Wydawnictwo Literackie

1 komentarz:

  1. Brzmi interesująco. Czasami potrzeba takich książek by otworzyły nam oczy by docenić swoje życie. Nie przepadam za Polskimi pisarzami, ale myślę, że się skuszę na te powieść.

    Ps. pies chyba zazdrosny o książkę ;D Boski psiaczek *-*

    Buziaki
    coraciemnosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń