poniedziałek, 21 października 2019

FOLWARK KOMENDANTA - Norbert Grzegorz Kościesza



Dla polskiego społeczeństwa nierzadko słowa policjant, leń, oferma i nierób używane są wymiennie i traktuje się je jako synonimy. Ilość niewybrednych żartów z funkcjonariuszy dorównuje tym o  blondynkach, i w obu przypadkach chodzi głównie o nierozgarnięcie. Wizerunek zaniedbanego mężczyzny w mundurze i z pączkiem w ręku podsycają media, przez co stróże prawa najczęściej są nie tylko nieszanowani, ale i przede wszystkim, sporej grupie kojarzą się z wrogiem. Jak to możliwe, skoro proces kwalifikacyjny do służby jest skomplikowany, trudny i działa przesiewowo? Czy kurs przygotowawczy odbywany w policyjnej szkółce, faktycznie kojarzyć się może ze słynną Akademią Policyjną? Czym jest Folwark Komendanta?

Mało kogo interesuje żmudny proces dojścia do etapu pełnienia służby, ale na temat "jakości" funkcjonariuszy wypowiadają się wszyscy. Nierzadko słyszałam zdania typu: "jest za głupi na studia, poszedł do policji". Tymczasem wcale nie jest tak, że mundur równa się brak perspektyw, wykształcenia czy inteligencji. Wręcz przeciwnie. Od odpowiedzi na "ogłoszenie komendanta", do półrocznego kursu przygotowawczego mija sporo czasu, a każda kandydatura poparta musi być nie tylko wytrwałością, odpowiedzialnością i cierpliwością, ale również odpowiednią liczbą punktów uzyskanych na: teście wiedzy (m.in z zakresu prawa, wiedzy o społeczeństwie), teście sprawności (pokonanie dość trudnego toru w czasie krótszym niż 1:41), teście psychologicznym (Multiselect - ponad 400 pytań), wywiadzie zorganizowanym. Każdy kandydat sprawdzany jest zarówno od strony medycznej, jak i prawnej, czy gospodarczej. Pozytywne zakończenie kwalifikacji nie daje jednak żadnej gwarancji zatrudnienia. Dlaczego więc wśród mundurowych znajdują się osoby, które (według opinii społeczeństwa) nie powinny pełnić służby?



Norbert Grzegorz Kościesza - były funkcjonariusz - ma na to swoją teorię, którą poparł własnymi doświadczeniami zebranymi podczas pełnienia dziesięcioletniej służby. Jego książka jest próbą obnażenia polskiej policji, poprzez udowodnienie układów, lokowania "swoich" (bez kwalifikacji i sprawiedliwej oceny), komercji, alkoholizmu i zamiatania pod dywan spraw ważnych. Brzmi to bardzo prawdopodobnie, ale czy tak jest aktualnie? Nie wiem i szczerze mówiąc, wydaje mi się, że autor również pospieszył się z oceną, lub spóźnił się z wydaniem książki, gdyż nie dotyczy ona czasów dzisiejszych, a wydarzeń inspirowanych tym, co przeżył lata temu. Jednym z przykładów odbiegania treści od rzeczywistości jest wykazane w książce nierówne traktowanie kobiet i mężczyzn, choćby na teście sprawności. Nie wiem jak było dawniej, ale dziś identyczny tor (schemat niżej) pokonuje się niezależnie od płci. Nie ma forów, innego "zaliczania" czy różnego liczenia czasu.

Znalezione obrazy dla zapytania test sprawności fizycznej policja opis

"Równouprawnienie kończy się, jak trzeba wnieść w bloku tapczan na piąte piętro! I gdy trzeba egzaminy sprawnościowe zdać. Wtedy facet napierdala sto pompek, a dziewica z odzysku pięć. Chłop biegnie trzy kilosy, a wy ledwie jeden..." (Folwark Komendanta)

Folwark komendanta zawiera kilka smaczków i tłumaczy niektóre rzeczy, natomiast wydaje mi się, że ślepa wiara w tekst książki niczym nie różni się od wygłaszania najpopularniejszego hasła bazgranego skrótami (nierzadko z błędem) na murach. Treść odbieram bardziej jako opowieść o tym co (być może) było, ale przede wszystkim, jako ogromny żal Autora do instytucji policji. Ewidentnie pełniona służba odcisnęła piętno i niejedną rzecz odebrała Norbertowi (i przypuszczam, że każdemu policjantowi coś odbierze). Warto przeczytać jego książkę, gdy nastawimy się na literacką fikcję z elementami prawdy. Natomiast kierowanie się treścią i na jej podstawie wypracowywanie swojego zdania na temat dzisiejszej policji, zdecydowanie nie jest dobrym pomysłem. Oczywiście, i teraz, zapewne wszędzie zdarza się, że na wolne miejsca wchodzą "plecaki" (czyli ludzie z mocnymi plecami, przepchnięci po znajomości), ale czy to kogokolwiek zaskakuje? Alkohol też często się leje i wcale mnie to nie dziwi, bo przy tak trudnym, ciężkim i niewdzięcznym zawodzie potrzeba odskoczni i próby stłumienia tego, co się zobaczyło i przeżyło.


Ogromnym plusem książki są zamieszczone w środku zdjęcia genialnie oddające klimat. Treść można według mnie ująć klamrą i podpisać słowami "kiedyś to było... źle". Pytanie, jak dokładnie jest dziś, a wydaje mi się, że jest różnie.

FOLWARK KOMENDANTA
Norbert Grzegorz Kościesza
Wydawnictwo: Mova
Stron: 256
Wydawnictwi Mova

"Wydawnictwo Mova to przede wszystkim mowa o tym, co istotne. To dobre książki, ważne historie i niezwykli bohaterowie dnia codziennego. To także powieści, o których można mówić godzinami."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz