poniedziałek, 28 września 2015

"LEWA STRONA ŻYCIA" - UZDRAWIAJĄCA MYŚLENIE POWIEŚĆ LISY GENOVY O CHOROBIE XXI (KASA, POZYCJA) I URAZIE MÓZGU (ZESPÓŁ NIEUWAGI STRONNEJ) .

"Wydaje mi się, że jakaś mała cząstka mnie wiedziała, że w moim życiu brakuje rozwagi. Od czasu do czasu szeptała - 'Sarah, zwolnij proszę. Tak się nie da. Nie możesz tego wszystkiego ciągnąć'. Ale reszta mnie, ta silna, bystra i nastawiona na sukces, sukces, sukces - zupełnie tego nie słuchała."Dziś większość ludzi poziom szczęścia, zadowolenia i satysfakcji wyznacza w tym co tak namacalne. Panuje wokół choroba społeczeństwa, której głównym objawem są klapki na oczach. Przed zarażonym stoi jasny cel. Duży, świecący, błyszczący. To kasa. Za pieniądzem stoi sukces i uznanie. Szacunek tłumu. Bycie panią z korporacji jest o wiele bardziej prestiżowe niż bycie matką. Bycie bizneswomen jest po stokroć lepsze od bycia żoną i nie daj Boże 'panią domu'. Wciskanie się w niewygodny, tłamszący kobiecość uniform jest obowiązkowe. Takie panie nie chodzą w domu w dresach, bo... i rzadko w tych domach bywają. Gdy już odwiedzą swój 'prywatny hotel' nie zdążą się wybrudzić i zniszczyć swojej wylinki bo nie będą sobie zawracać głowy malowaniem z dziećmi farbami. Chociaż nie, one zwyczajnie nie mogą tym myśli zaprzątać bo po ich powrocie dzieci dawno śpią. Po bokach klapek jest ten gorszy dla nich świat. Jakieś tam liche, małe radości. Są dzieci, bo cholera, wypada je mieć lub następuje 'wypadek przy pracy'. Jest mąż, bo tak łatwiej kredyt zaciągnąć i jest z kim pójść na bankiet. Nie ma ciepła, zabawy, uśmiechów, zapachu ciasta. Nie ma szczęścia. Jest wyimaginowana satysfakcja. Pogoń. Brak czasu na życie. Znak "STOP" jest dla nich niewidoczny. Zatrzymają się dopiero wtedy gdy kolosalnych wielkości tragedia spadnie nie im pod nogi (bo nauczyły się mijać przeszkody) a na nie. Przygniecie je, zatrzyma. Ile szczęścia zostaje gdy spadną klapki? Ile normalności można odzyskać gdy przygniecie nas okropna choroba? Ile świata będziemy widzieć gdy nasz mózg przestanie zauważać lewą stronę? Wszystko to z aspektu ludzkiego jak i medycznego opisała LISA GENOVA w prozie obyczajowej "Lewa strona życia". Ja jeszcze nie wyszłam z zachwytu. Mój mózg teraz widzi tylko tę książkę... Dlaczego?



Jestem wybrednym czytelnikiem (uwarunkowania genetyczne i płeć mają w tym swój udział). Trudno mi jest wychwalić kogoś i nie wytykać mu błędów. Szczególnie, gdy mam je czarno na białym spisane w jego dziele. Trudno jest mi uznać w pełni talent pisarza. Zwykle mam mu wiele do wytknięcia. Jest jednak na świecie kobieta, która totalnie mnie kupiła! LISA GENOVA!  Czarodziejka. Prawdziwa czarodziejka. Uwielbiam ją za łączenie wątków i życiowe podejście do tworzenia historii. Uwielbiam ją za medyczne elementy w powieściach. Za sposób w jaki pisze, dzięki któremu w stresowych dla bohatera sytuacjach i mi szybciej bije serce. Uwielbiam ją za to, jak łatwo mogę wczuć się w opisaną postać. Kocham ją za trudną i niebanalną tematykę jaką porusza - uraz mózgu, autyzm, alzheimer... Opiera się na doświadczeniu i swojej mądrości - to doktor nauk medycznych w dziedzinie neurobiologii (po sposobie pisania i wczuwaniu się w pacjenta widać, że poszła odpowiednią ścieżką. Uwielbiam więc Ją za to, że pisze o tym co ważne, co życiowe, co takie... takie nasze, cholera. Jej powieści są jak nasz prawdziwy świat - przypominają piekło z prześwitami nieba. Ją cenię najbardziej. Zresztą... jak widać na załączonym wyżej obrazku, nie tylko ja.

"LEWA STRONA ŻYCIA" to niesamowita historia o kobiecie dotkniętej urazem mózgu - Zespółem nieuwagi stronnej (inaczej: zespół pomijania (zaniedbywania) stronnego (połowiczego), jednostronne "zaniedbywanie" przestrzeni). Jest to zaburzenie polegające na utrudnieniu spostrzegania lub niedostrzeganiu połowy przestrzeni po stronie przeciwległej do uszkodzonej półkuli mózgu. Nasz mózg nie ogarnia połowy świata. Nie widzi ludzi stojących po nieobecnej stronie. Nie uznaje kończyn po tej stronie. Cały świat chorej osoby zamyka się w 50% świata realnego, robiąc to w taki sposób, że osoba dotknięta urazem nie odczuwa żadnych braków. Myśli, że wszystko jest w porządku.

"...załóżmy, że powiem ci, że wszystko, co widzisz jest tylko połową wszystkiego, co się tu znajduje? Co byś zrobił, gdybym ci powiedziała, że masz odwrócić głowę i popatrzeć na drugą połowę? Gdzie byś spojrzał?"

Książka nie jest jednak wykładem na temat medycznych schorzeń. To historia kobiety, która wpadła w pułapkę. Historia żony i matki 3 dzieci, która cierpi na chorobę XXI wieku zwaną "muszę być KIMŚ" (kimś ważnym, kimś szanowanym, kimś bogatym). Jej gonitwa opisana jest równie genialnie jak Jej tragedia. Tragedia, która doprowadziła do tego, że Lisa zaczęła zdrowieć z umysłowej pułapki i dostrzegać prawdziwe piękno, prawdziwe szczęście. Tragedia, która sprawiła, że samowystarczalna kobieta stała się kaleką skazaną na łaskę innych. Tragedia, która odebrała jej wszystko co było dla niej najważniejsze - od drogich szpilek od projektanta po ważne spotkania, zahaczając przy tym nawet o możliwość umycia zębów. Sara otrzymała jednak od życia coś lepszego, ale to już lepiej przeczytać.


Reasumując: książka jest niesamowita. "LEWA STRONA ŻYCIA" to najlepsze odzwierciedlenie talentu Lisy. Na początku nie mogłam zrozumieć co oznacza, że bohaterka "wymazała całą lewą stronę życia". Nie dawało mi to spokoju. W momencie jak zaczęłam czytać doszłam do wniosku, że lepiej TEGO nie można było określić. Nie chcę zdradzać szczegółów, bo nie warto odbierać prawdziwej przyjemności z podróży do świata Sary - kobiety sukcesu, która na przyczepkę ma 3 dzieci i męża. W jej dziwnie poukładanym świecie w którym biegnie za kasą, pozycją i uznaniem nie ma miejsca na rodzinne obiadki. Nie ma czasu na zabawę z dziećmi, randkę z mężem, spacer. Na seks od czasu do czasu udaje jej się odłożyć parę minut. Dosłownie parę. Mimo wszystko kocha swoje życie składające się z markowych, zupełnie niekobiecych ubrań i hektolitrów kawy. Ułamek sekundy zmienia wszystko. Traci to co było jej motorem. Traci dosłownie całą lewą stronę świata. A im więcej ona traci tym więcej my, czytelnicy zyskujemy. Nie mówię tu tylko o emocjach i rozrywce jaką dostarcza nam jej cierpienie (cholera, my ludzie karmimy się dramatem). Zyskujemy głębokie przemyślenia. Zyskujemy zdrowsze myślenie. Doceniamy to co najważniejsze... i o to walczymy. Polecam.


Moje wydanie ma 406 stron, które pożera się zaskakująco szybko (śmiejąc się, płacząc i drapiąc po głowie). 406 stron pięknie wydane przez WYDAWNICTWO PAPIEROWY KSIĘŻYC i pięknie pachnące. Książkę można kupić tutaj: KLIK.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz