Młoda kobieta dumnie krocząca ścieżką rozwijającej się kariery zostaje mamą. Przypuszczać można, że jej życiowe spełnienie właśnie osiągnęło apogeum. Kocha i jest kochana. Ma wyrozumiałego męża, który akceptuje wszystkie jej niemałe "dziwactwa", bezinteresowną pomoc mamy i przyjaciółki, spory sukces na koncie oraz wymarzone dziecko. Nowa codzienność każe jej jednak balansować na granicy rozpaczy i przerażenia. Poziom zupełnie skrajnych emocji i okropnych wizji przytłacza ją i powoduje, że rzeczywistość zaczyna się zacierać. Czy naprawdę całą winę za wszystko ponoszą jedynie (a może aż) hormony? Do czego doprowadzić może nie do końca sprawnie działający umysł, w którym na dobre rozgościły się demony przeszłości? W jakim miejscu musi znaleźć się człowiek, by z jego ust padły słowa "nie ufam już NIKOMU"?
Klaudia Muniak stworzyła powieść idealną. Problemy, na których oparta jest fabuła nie są autorskim wymysłem. To choroby, z którymi codziennie próbują zmagać się ludzie i nierzadko przegrywają tę nierówną walkę. Ponoć objawy obsesyjno-kompulsyjne ma nawet ponad 90 procent populacji, choć w większości nie wymagają one leczenia. Baby blues, ma rzekomo dotyczyć od 50 do 80 procent mam, natomiast depresja poporodowa statystycznie zamyka się w 20 procentach. Przypuszczam, że ludzi dźwigających ogromny ciężar przeszłości jest jeszcze więcej, a otoczenie zwykle nie ma o tym pojęcia.
Nie ufam już nikomu to obraz zniekształconego postrzegania otoczenia. Autorka daje nam szansę spojrzeć na rzeczywistość przez pryzmat traumatycznych przeżyć, otumaniających leków, zbyt dużego (braku) zaufania i chorych wizji zrodzonych w obrębie największej broni jaką znamy - w ludzkim umyśle.
Jestem pod ogromnym wrażeniem, szczególnie dlatego, iż bardzo ciężki kaliber został udźwignięty w taki sposób, że powieść czyta się lekko i szybko, a czas spędzony z autorką śmiało nazwać można przyjemnością.
Kolejny raz wydawnictwo kobiece wypuściło genialną książkę, o której powinno być bardzo głośno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz