Strony

sobota, 12 listopada 2016

MIŁOŚĆ Z NUTĄ IMBIRU - Wszystkie smaki życia Agnieszki Olejnik.



Każdego dnia piszemy swoją życiową historię i kiedy wydaje nam się, że stawiamy ostatnią kropkę następuje rozdarcie. Wypełniona emocjami strona dzieli nasze uczucia na pół. Nie wiemy już kogo i dlaczego kochamy. Nie mamy pojęcia czy nadal mamy żal. Gubią nam się powody do radości i wypada gwarancja lepszego jutra. Nerwowo chcemy sklejać elementy życiowej układanki, ale nie zawsze dobrze dopasowujemy fragmenty. Próbujemy nowych kombinacji, żeby niczego nie żałować. Żeby pokosztować życia i spróbować szczęścia. Chcemy zachłysnąć się miłością. Rozgrzać tęskniące za czułością serce uczuciem z nutą imbiru. I kiedy sklejamy to, co zniszczyła proza życia, nasze niedopatrzenie i czyjaś intryga wydaje nam się, że niektóre puzzle się pogubiły. Czasem musi minąć czas i dużo łez upłynąć zanim na nowo ten pokiereszowany element wpadnie nam w ręce. Zdarza się i tak, że już nigdy się nie odnajdzie, albo zwyczajnie przestanie pasować. Bo nie każdemu smakować będzie od razu "Miłość z nutą imbiru", ale nawet kiedy pić się jej nie chce, to przeczytać warto. Szczególnie jeśli książkowe smaki komponuje Agnieszka Olejnik.



Ewa kochała bardzo dojrzale i każdego dnia dźwigała ciężar tego uczucia. Życie wpychało ją w szczenięce układy, złożone z powyrywanych siłą chwil we dwoje. Nie było miejsca na zasypianie u boku mężczyzny jej życia. Nie było szans na wspólne "dzień dobry" i kawę do łóżka, choć i Andrzej o tym marzył. Jego świat z kolei skomplikował się jeszcze bardziej w momencie, gdy niewierna żona wróciła i zamiast kofeiny wlewała w niego alkohol, potęgując najgorsze strony uzależnienia. Zupełnie tak, jakby sama chciała przez to utopić swoje lęki, smutki i żale, narastające od czasów dzieciństwa.
Klaudia, córka Ewy pakowanie się w niejasne sytuacje wyssała chyba z mlekiem matki, podobnie zresztą jak potrzeby. Ona też marzyła o ciepłym dotyku. Wolała jednak poczuć na swym ciele dłoń kobiecą. Kochała równie mocno jak mama, tylko "inaczej", choć pewności nie miała. Zamiast więc brać, postanowiła swoją dłoń podać potrzebującej pomocy Tatianie, która nie mogła odnaleźć radości w macierzyństwie. Problemy u niej piętrzyły się w głowie, ale i w ciele. Zaniedbanym, zmęczonym, obolałym, chorym. Ciele, które parzył każdy dotyk zdezorientowanego Mirka. Zagubiony był też młody nauczyciel angielskiego, który postanowił znaleźć wspólny język z Ewą i przeżyć z nią lekcję życia. Egzamin był bardzo trudny. Może dlatego, że język miłości trudniejszy jest nawet od polskiego?

Każdy z nich przeżywał swoje rozdarcie. Wszyscy szukali odpowiedzi na życiowe pytania i po cichu cierpieli na miłość. Ponoć leczyć się trzeba tym, czym się człowiek zatruł, więc... nieśmiało sięgali po "Miłość z nutą imbiru". Ona z pewnością rozgrzewała. Pytanie tylko czy umiała pomóc i czy nikt z nich nie miał na jeden ze składników uczulenia.



Powieść jest drugą częścią serii "Wszystkie smaki życia" Agnieszki Olejnik.
Jest równie mocno wypełniona emocjami jak jej poprzedniczka ("Szczęście na wagę" - recenzja).
Jest jak spacer po jesiennym dywanie zgniłych liści zakończony kubkiem gorącej herbaty podanej przez kogoś, kto kocha. Ma w sobie chłód i lecznicze ciepło. Ma żal, miłość i pożądanie. Ma słodycz i odrobinę goryczy. Jest jak prawdziwa, nieprzesłodzona miłość skropiona łzami. Taka z nutą imbiru przełamaną odrobiną miodu. Stawia na nogi i leczy, chociażby z poczucia, że tylko my nie wiemy już co myśleć, robić czy czuć. Smakuje jak życie, a ono przecież różne ma smaki.



Tą historię spisała kobieta, o której według mnie jest za cicho. Niezwykle zdolna, mądra i ciepła nauczycielka, której lekcje nie odbywają się tylko w gmachu szkoły. Agnieszka Olejnik uczy życia. W swoich powieściach pokazuje jak godnie upaść i dumnie wstać. Jak sięgnąć "po swoje" i kiedy odpuścić. Warto nie opuścić żadnego z jej książkowych wykładów. Szkoda byłoby mieć nieobecność gdy do głosu dojdzie:
- "Szczęście na wagę" (recenzja)
- "Dziewczyna z porcelany" (recenzja)
- "A potem przyszła wiosna" (recenzja)
- "Zabłądziłam" (recenzja).

"Miłość z nutą imbiru" na świat wypuściło Wydawnictwo Czwarta strona.
Więcej o powieści - tutaj.
Kupić można ją m.in - tutaj. (Idealny prezent dla zagubionych).

Polecam.
Z uwagi na niezwykle wyważony smak emocji, stukot psich pazurów i zapach jemioły.

2 komentarze:

  1. Hmmm... nie znam (jeszcze) tworczości tej autorki. Ale zachęciłaś mnie tą recenzją. Wpisuję więc tę książkę na listę (coraz dłuższą) tych do przeczytania...
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, bo twórczość Pani Agnieszki zasługuje na to, żeby o niej mówiono.
      A rosnący stosik znam dobrze... :))
      Pozdrawiam!

      Usuń