Teoretycznie sięgając po "słodkie" grzeszymy (i o Boga mi tu wcale nie chodzi). Bezglutenowi weterani (i inni "nietolerancyjni") grzeszą podwójnie, więc i cierpią katusze dwa razy mocniej. "Owoce zakazane" kuszą na sklepowych półkach. Cholernie głośno przemawiają ciastka, jeżyki... One wręcz krzyczą, że warto jest się dla nich nawet z bólu zwijać, ale kłamią cholery. Nie warto, bo... przecież jeżyki można zrobić bez glutenu, za to... z kokosem. Szybko, sprawnie i po swojemu. Bez mąki. Bez problemu. Bez bólu. Moje wydanie naszpikowane jest bakaliami i oblane białą czekoladą.
Strony
▼
poniedziałek, 29 lutego 2016
poniedziałek, 22 lutego 2016
"W KRAINIE WODOSPADÓW" podążając śladami walecznych kobiet, kierujących się sercem. S. Caspari.
A gdyby tak porzucić na chwilę szary, smutny, zimny krajobraz zza okna, wcale nie ruszając się z domu? Gdyby tak zwiedzić kawałek świata, wsłuchać się w szeptane historie i podglądnąć parę osób, pociągając łyk yerba mate? Gdyby tak dotknąć stopą dżungli, dłoń zanurzyć w owianej opowieścią wodzie przy wodospadzie? Gdyby tak tango odtańczyć? Argentyna czeka. Pięknem krajobrazu zaprasza wprost do... książki, a w niej ze światem walczą kobiety. Podążają w stronę marzeń ocierając się, jak w tańcu, o romans, o chorobę, o śmierć, o niezrozumienie. One - silne, mądre marzycielki w różnym wieku, z różnych domów, z różnych rodzin, mają czelność sprzeciwić się światu i na pięknym tle doganiać pragnienia. "W krainie wodospadów" - tętni życie weryfikując plany. Tam Sofia Caspari pokazuje, że "Ratując jednego człowieka, ratujesz cały świat".
poniedziałek, 15 lutego 2016
LECZENIE POPRZEZ ŻYWIENIE - PO MIESIĄCU STOSOWANIA KARMY.
Jakiś czas temu ze smutkiem liczyłyśmy żebra naszej młodszej bokserki. Jakiś czas temu z totalną bezsilnością obserwowałyśmy jak delikatny psi żarłoczek cierpi po jedzeniu. Weterynarze rozkładali ręce i zalecali zmianę karmy. Lawirowałyśmy po najwyższych półkach w poszukiwaniu odpowiedniego pożywienia. Ponosiłyśmy klęskę, ale nie poddawałyśmy się i walczyłyśmy o to, by Missi mogła po jedzeniu wciąż radośnie merdać. Obecnie jesteśmy po miesiącu stosowania rewelacyjnej karmy, która okazała się być lekiem na całe zło. Żeberka się schowały, łepek przestał się kołysać. Missi nie wymiotuje i może cieszyć się życiem. Poprawę widać nawet na zdjęciach.
Poważne problemy gastryczne cz. 2. Bokser też człowiek, jeść musi - miesiąc na zaleconej karmie.
Meldunek z placu boju, o psi żołądek. Doniesienia po czterech tygodniach stosowania zaleconej karmy. Obiekt obserwowania: bokserka, lat sześć. Delikatna, alergiczna, nietolerująca większości karm.
Czas obserwacji: miesiąc.
Charakter wytoczonych dział: karma VET LIFE INTESTINAL
Powód wprowadzenia: pokrótce - wymioty, biegunki, nieprzyswajanie karmy, zbyt mały procent tkanki tłuszczowej. Ogółem, "rzadki problem", który często występuje u psów przerasowionych. Więcej o problemach: tutaj - chyba warto poczytać.
Powód meldunku: chęć niesienia pomocy psim układom pokarmowym.wtorek, 9 lutego 2016
Anna Sakowicz - "Szepty dzieciństwa" - a co powie Twoja młodość, jeśli alkoholowy ma oddech?
Historia powstaje szybko. "Wczoraj" należy już do przeszłości. Idziemy do przodu z bagażem wspomnień. Nie my pamiętamy nasze pierwsze słowo, ale to nie znaczy, że z dzieciństwa nie dźwigamy niczego. Ciężary różny mają kaliber, kształt i postać. Raz, młodość wręcza nam skrzydła, pozwala szybować nad niebem. Siły dodaje, wiary i nadziei. Innym razem wydarzenia sprzed lat, u nogi przypinają nam kulę. Czasem butelki ciągniemy, zostawiając za sobą swąd alkoholu. Bywa różnie i wiedzieć nie możesz, w ilu domach właśnie teraz ktoś dzieciństwo wódą oblewa. Nie wiesz czym takie życie zaprocentować może. Może i wiesz, w końcu to ja, nie wiem nic o Tobie, ale... zapukała dziś i do mnie taka rodzina. Wzięłam szklankę, nie po wódce. Moja była sucha. Przyłożyłam ją, by lepiej usłyszeć. Przyłożyłam nie do ściany, a do książki, bo to z niej dochodzą "SZEPTY DZIECIŃSTWA" stłumione dźwiękiem bitej butelki. Nasłuchuję i powiem Ci, że ciarki czuję na ciele. Dom, w którym miłość walczyła z alkoholem pokazała mi niesamowita kobieta. Moja imienniczka. Anna Sakowicz. Chcesz, żebym podała Ci szklankę? Polać Ci, czy wolisz posłuchać ze mną co szepcze dzieciństwo?
czwartek, 4 lutego 2016
PIECZONE OPONKI SEROWE - odchudzona "oponka" Ci się upiecze.
Istnieje prawdopodobieństwo, że moja miłość do tego kształtu leży w zamiłowaniu do pierścionków. Nie jest to potwierdzone, ale na widok oponek czuję się jak Golum, któremu zaświeciły się oczy, a usta wydobyły okrzyk "mój skarbie"... Istnieje również możliwość, że zbyt częste sięganie po tego typu słodkości oddali wizję "ringa" na palec (bo oponka zostanie w okolicach brzucha, co spoliczkuje estetykę na tyle, że mój wzrokowiec przestanie mówić romantycznym tonem). Być może dlatego, a może z potrzeby kombinowania i eksperymentowania powstały odchudzone oponki. Odchudzone, bo zamiast wrzucone na głęboki tłuszcz, to wstawione do piekarnika. Nie jestem pewna, czy z tymi smażonymi oponkami nie łączy ich czasem jedynie kształt, ale wiem, że wyszły bardzo dobre. Nietypowe. Jakby połączenie ciasta kruchego, ptysiowego i precelka? Cholera, chyba nie da się ich do niczego porównać i trzeba przyznać jest - to oryginalna, pyszna propozycja na tłusty czwartek.
wtorek, 2 lutego 2016
LECZENIE POPRZEZ ŻYWIENIE czyli... co robić, gdy jedzenie jest dla psa katorgą.
Lubimy jeść. Mamy nasze ulubione smaki i potrawy i w większości przypadków, jedzenie sprawia nam przyjemność. Jemy nie tylko żeby przeżyć. Czasem wydaje się, że żyjemy, żeby jeść, a nie odwrotnie. Nasi czworonożni podopieczni jedzą instynktownie, ale obserwując boksery, które są strasznymi łasuchami, wiemy, że jedzenie sprawia im przyjemność i daje komfort. Wiecznie błagające, maślane oczy tak proszą, że często jedzą więcej niż muszą, niż powinny. Oblizują się później z miną, która daje do zrozumienia, że psiak się delektował (nawet, jeśli pochłonął smakołyk w mgnieniu oka). Takim wiecznie "głodnym bokserem jest Missi, która jest wśród nas dzięki ogromnemu uporowi i prawdziwej walki. Toczyliśmy wojnę o jej życie.
Historia Missi jest wzruszająca i wyciskająca łzy. Pokrótce przybliżamy ją tutaj (kliknij), ale dziś nie o tym mowa. Dziś opowiemy o zwalczaniu powikłań braku odpowiedzialności (pseudohodowle) od strony gastrycznej. Karmienie jej naszą miłością przychodzi naturalnie i niezwykle jej służy, ale „nie samą miłością żyje…” pies.
PIECZONE PĄCZKI - mniej kalorii na tłusty czwartek. Wersja tradycyjna i bezglutenowa. Przepis nr II - z drożdży świeżych
Patrzę na luty. Najkrótszy miesiąc w roku, a owocuje w same przyjemności. Mamy słodkie walentynki, chwilę wcześniej dzień pizzy, który dla mnie jest szczególnie miły, bo zostaję obdarowywana prezentami i dmucham świeczki. Patrzę dalej i widzę tłustym drukiem oznaczoną datę: 4 luty 2016. Wręcz mi z tego dnia kapie lukier i czekolada, co i na ślinotok się przekłada. Nie chcę jednak, żeby kapał mi tłuszcz, bo choć pączek jest znakiem szczególnym tego najsmaczniejszego czwartku, to... lepiej po tym dniu w tego pączusia się nie przeistaczać. Niby mi do tego daleko, ale i inni są w domu. Powstały więc pączki pieczone. Wersja odchudzona, zdrowsza, a równie pyszna. A, że dom nasz składa się z tych co gluten tolerują i tych, co po nim cierpią - z piekarnika wyszły dwie odmiany: tradycyjna, a druga: gluten free.
poniedziałek, 1 lutego 2016
PĄCZKI PIECZONE - odchudzony, zdrowszy tłusty czwartek w wersji tradycyjnej i bezglutenowej. Przepis nr I z drożdży suchych
Jeden dzień w roku, a parę kilo do przodu, ale jak tu sobie odmówić, kiedy pół świata bestialsko wgryza się w pączka na naszych oczach i z premedytacją okazuje swoje zadowolenie? Dieta idzie w odstawkę. Mówimy jej smutne "papa" i witamy się z marmoladowym wnętrzem polukrowanego lub oblanego czekoladą pączka. Jest sposób na to, by wskazówka na wadze nie wysyłała nas na kardiologię, ani do wariatkowa. Nie trzeba się martwić o to, że ciałka przybędzie (choć patrząc w lustro poznaję kogoś, kto chciałby go trochę przygarnąć). Pączki pieczone! Niezbyt skomplikowane, nieociekające tłuszczem, mocno nadziane i wg mnie lepsze od tradycyjnych (ale, to już kwestia smaku). Można je wykonać w wersji tradycyjnej i bezglutenowej. Plusem jest to, że wchodząc do domu delektujemy się aromatem, a nie dostajemy "w łeb" od zapachu smażonego. Nie ma wątpliwości, że to zdrowsza wersja. Jeśli więc chcesz poznać szybki sposób na szczęście - zapraszamy:
"ZNISZCZYĆ, ZEPSUĆ, ZDEMOLOWAĆ" czyli jak radzić sobie z psem, który kocha anarchię.
W genotypie każdego ssaka zapisane jest zwracanie na siebie uwagi. Na mój połowicznie wygolony łeb i mocny makijaż spuśćmy zasłonę milczenia ;). Cóż, próby skoncentrowania na sobie wzroku czasem i u nas - ludzi mają opłakane skutki. Kobiety pozują często na... panie lekkich obyczajów, mężczyźni - zdarza się, że robią z siebie idiotów, młodzież - zamienia się w pozerów. Popełniamy błędy, których później żałujemy. Dlaczego więc miałoby być inaczej u psów? Nasze czworonogi również mają różne metody na to, żeby nas oderwać od komputera, telewizora, telefonu. Wiedzą co zrobić, żebyśmy się nimi zainteresowali (nawet jeśli wyrażamy to poprzez bieg w stronę sprawcy zamieszania i okrzyk w stylu "Missi, zejdź ze stołu!" albo "Saba, zostaw to!" czy "Feral, wypluj tą firankę". Mina zawstydzonego, ale dumnego z siebie zwierza pozwala przypuszczać, że on doskonale rozumie ludzkie słowa i to co zrobił, robił z premedytacją. Bywa i tak, że jego niszczycielskie zapędy to reakcja na stres, traumę, strach. Bywa, że niszczy gdy wychodzimy bo zwyczajnie boi się, że nie wrócimy i nasze 5 minut poza domem odbiera jako porzucenie. Dlaczego tak jest i jak sobie z tym radzić?