"Ryby zdychają, rośliny wyrastają z ziemi już praktycznie martwe, a woda w studniach jest aż gęsta od metali ciężkich. W powietrzu jest tyle zanieczyszczeń, że spadają tu kwaśne deszcze, które dziurawią blaszane dachy i rozpuszczają skały w pył. Może się pan domyślić, jak to działa na skórę."
Świat powoli umierał, przegrywając z zanieczyszczeniem. Pokonywały go ogromne koncerny i polityczne "obietnice", dotyczące odnawialnych źródeł energii. Zawalczyć z tym mógł tylko człowiek, którego życie właściwie się skoczyło. Ktoś, kto zobaczył ogrom cierpienia, a później przeżył największą tragedię, jaka mogła się wydarzyć - śmierć swojego nowonarodzonego dziecka. Zanieczyszczoną planetę winił tylko pośrednio. To ludzie do tego doprowadzili, więc to im należało wypowiedzieć wojnę.