Strony
▼
piątek, 21 lutego 2020
NIC O MNIE NIE WIESZ - E.G. SCOTT
Na pozór szczęśliwe, zakochane i zgodne małżeństwo trawi proza codziennego życia. Oboje szukają drogi ujścia dla kłębiących się emocji. Odskoczni, pozwalającej zająć czymś myśli i dającej choćby chwilowe ukojenie. Ona ucieka w opiaty, które z każdą dawką pogrążają ją głębiej w smutku, bezsilności i niezrozumieniu. On próbuje odnaleźć szczęście i odbudować męskie ego przy boku kochanki, dającej mu wszystko, bez ograniczeń. Które z uzależnień mocniej ich wyniszcza? Pewne jest, że po 20 wspólnych latach powiedzieć sobie mogą tylko jedno: "Nic o mnie nie wiesz".
Lekomanka i niewierny - nie jest to idealne połączenie jeśli chodzi o związek, ale można w nim odnaleźć potencjał do stworzenia dobrej, trzymającej w napięciu historii. Dużo nie trzeba, skoro mamy psychodeliczne otumanienie i seksualne uniesienie. Brakuje jedynie tajemnicy, mrocznej przeszłości i mocnej osi zbudowanej na emocjach. Tymczasem mam poczucie, że tę historię tworzy głównie absurd, a jedyną prawdziwą postacią jest ogromny pies.
Od pierwszych stron towarzyszyło mi poczucie, że bohaterowie nie grzeszą inteligencją. Dojrzałość, która powinna iść w parze z wiekiem i małżeńskim stażem gdzieś uleciała - jakby oboje doszczętnie stracili głowę dla swoich "tajemnic". Myślenie nie jest więc ich mocną stroną, choć teoretycznie oboje bezustannie kombinują. Mam wrażenie, że gdyby labilni, naprawdę młodziutcy nastolatkowie bawili się w dom i wspólne życie właśnie tak mogłoby to wyglądać. W tym wypadku codzienność ewidentnie przerosła "dorosłych" bohaterów i o dziwo (do czasu) nie czytało się tego źle, choć z całą pewnością nie nazwałabym tego tworu thrillerem psychologicznym. Ciężko mi tę powieść jakkolwiek zaszufladkować, gdyż wydaje mi się, że uzależnienie fabularnej żony Autorzy (pod pseudonimem E.G. Scott kryją się dwie osoby) znają z autopsji (albo tak mocno "weszli w jej umysł", że dosięgnął ich efekt placebo) i przez dane specyfiki pomieszali nieco pomysły na historię. W skrócie powiedziałabym, że otrzymujemy depresyjny klimat, przełamany abstrakcyjnym humorem. Tytuł wydaje się więc bardzo trafiony. Faktycznie, książka na pożegnanie niemalże krzyczy słowa: "Nic o mnie nie wiesz" i nie jestem pewna, czy na trzeźwo można to zmienić. Równocześnie nie zdziwiłoby mnie, gdyby pojawiły się osoby, dla których ta historia jest strzałem w dziesiątkę. Ja niestety od psychologicznego thrillera wymagam zdecydowanie więcej skrajnych emocji i umiejętnego przeprowadzenia przez nie czytelnika. Tego mi zabrakło, choć okładka "obiecywała" sporo.
NIC O MNIE NIE WIESZ
E.G. SCOTT
WYDAWNICTWO MUZA
STRON: 488
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz