Każdy miłośnik kotów przyzna, że są to istoty doskonałe, które choć kochają ludzi, nigdy nie dadzą sobą dyrygować. Ci charakterni indywidualiści robią co chcą i kiedy mają na to ochotę. Koty nie mają swojego pana. One są szefami we własnych domach, które "łaskawie" dzielą z ludźmi. :) Nikogo więc dziwić nie powinno ostatnie odkrycie naukowców, które potwierdziło przypuszczenia wielu, że koty przeklinają. Ponadto, one z nami rozmawiają, a sekretny język kotów wcale nie jest ciężki do opanowania.
Teoretycznie każdy kot miauczy, mruczy, krzyczy i po swojemu śpiewa. Ich możliwości "werbalne" są jednak zależne chociażby od rasy. Devony i sfinksy należą raczej do tych najgłośniejszych i najbardziej rozgadanych, a pula ich dźwięków wydaje się niewyczerpalna - niektóre odgłosy zupełnie nie kojarzą się z "normalnymi rozmowami" kotów. Susanne Schötz - profesor fonetyki - twierdzi jednak, że niezależnie od rasy, koci język zawsze taki sam. W swojej książce stara się to udowodnić, szufladkując i rozkładając na czynniki pierwsze każdy koci dźwięk. Wyróżnia więc różne rodzaje miauczenia, kilka powodów do mruczenia i kataloguje koci śpiew. Wszystko to opiera na prowadzonych przez siebie badaniach naukowych połączonych z wieloletnim doświadczeniem (zarówno w temacie fonetyki, jak i kotów) oraz ogromną miłością do przedstawicieli tego magicznego gatunku zwierząt.
Gdybym ten poradnik - słownik kociej mowy, przeczytała parę lat wcześniej, gdy nie miałam swojego kota, zapewne jeszcze bardziej nakręciłby mnie na jego posiadanie. Treść jest bowiem faktycznie fascynująca dla osób, które kochają koty, interesują się nimi ale nie dzielą z nimi domu. Książka trafiła jednak do mnie teraz, gdy mój Devon Rex żyje ze mną od ponad czterech lat, więc przez ten czas zdążyłam się doskonale nauczyć kociego języka, tym bardziej, że mam szczęście w postaci bardzo rozgadanego egzemplarza. Nic mnie więc nie zaskoczyło, a jedynie utwierdziło w przekonaniu, że możliwość czerpania wiedzy z życia, od cudownego kociego nauczyciela to najlepszy rodzaj nauki sekretnego języka kotów.
Czytanie było przyjemnością, gdyż oprócz rozkładania na sylaby "miau", pojawiły się anegdotki z życia autorki i piękne ilustracje przedstawiające koty. Rysunki ujęły mnie całkowicie, ale wiedza Susanne nie powaliła na kolana. Wydaje mi się więc, że książka powinna być dedykowana tym, którzy kotów nie znają, lub są na początku wspólnej drogi z tym magicznym zwierzęciem. Naukowe wyłożenie kociego języka będzie dla takich osób szczególnie fascynujące, piękne i wyjątkowe. A gdy w domu danego czytelnika pojawi się kot, przypuszczam, że każdy z nich podzieli moją teorię mówiącą, że z kocim językiem jest jak z dziecięcym płaczem - nie trzeba poradników, by nauczyć się rozróżniać co oznaczają dane dźwięki. Ja wiem doskonale kiedy mój kot mnie woła, kiedy dyskutuje, a kiedy narzeka (zapewne klnąc pod wąsem), ale gdy usłyszałam jego "słowa" pierwszy raz zupełnie nie wiedziałam o czym do mnie miauczy.
SEKRETNY JĘZYK KOTÓW
Susanne Schötz
Wydawnictwo Kobiece
Stron: 240
Mam w planach tę książkę ;)
OdpowiedzUsuń