A gdyby tak Mikołaj przyjmował pisemne pragnienia przez cały rok i starał się je spełniać w trybie pilnym? Gdyby jego "fabryka" mieściła się w polskiej restauracji, gdzie ciepła, młoda kobieta uśmiecha się podając szarlotkę, mimo, że wcale nie jest jej do śmiechu? O co prosiłby przybyły na miejsce mężczyzną, który jest za ładny na księdza i ma niecne plany związane z pewnym świętym? I co w liście napisałaby starsza Pani, która nie lubi kłopotów a jest... "wciągnięta na członka"?
Pewne jest, że byłby magiczny, przytulny i wesoły kawałek świata, a "Pudełko z marzeniami" pomieścić musiałoby wszystko, od zdrowia, poprzez nowy biust, aż do... duetu Witkiewicz&Rogoziński.
Miasteczko znane głównie z "Pracowni dobrych myśli", w której zszywa się ludzkie szczęście, jak magnes przyciąga tych, którym w życiu coś nie wyszło, a bardzo chcieliby, żeby się to zmieniło. Uśmiech losu sprawia, że w niedalekiej odległości czasowej dwoje młodych ludzi (z dodatkami!) szuka tam "skarbu". Oczywiście oznacza on dla nich coś zupełnie innego. Dla Malwiny jest to romantyczna miłość, bezpieczeństwo i spełnienie, więc wszystko to, czego ponoć kupić nie można. Dla Michała... cała reszta, a w zasadzie pieniądze, którymi mógłby zapłacić. Dwie starsze, ale jakże światowe i "dzisiejsze" panie znajdują złoty środek na pogodzenie potrzeb młodych. Kilkuletnie dzieci zresztą także obmyślają plan idealny. Trzy pokolenia wrzucają więc swoje marzenia do specjalnego pudełka, które nieraz już udowodniło swoją "moc". I wtedy zaczynają się kłopoty, a jak wiadomo, Pani Wiesia kłopotów nie lubi... Zresztą nikt nie lubi. Nikt, prócz Magdaleny Witkiewicz i Alka Rogozińskiego.
Zarzekali się, że nigdy nie napiszą wspólnej książki. Głównie z szacunku do siebie i swojej przyjaźni, która zapewne mogłaby nie przetrwać. Potem (chyba) by chronić innych Pisarzy, wszak duet łączący romantyzm Magdy i poczucie humoru Alka mógłby być zagrożeniem.
Gdy się wygadali, pomyślałam, że konsensus będzie następujący - owszem, pojawi się szczęśliwe zakończenie (typowe dla Królowej), ale będzie ono oznaczało dwa trupy uszczuplające polską scenę literacką. Autorzy książki mieliby zginąć w sposób... zabawny, bo Książę właśnie tak uśmierca ludzi. O dziwo przeżyli, chyba dzięki Pawełkowi.
Przy życiu utrzymali także Panią Wiesię i jej nalewki ku zdrowotności, oraz Kalinkę (ze świątecznego opowiadania Aleksandra), która choć jest mała, to bardzo dużo wnosi.
Ta powieść, a w zasadzie jakikolwiek owoc "literackiego związku" zaprzyjaźnionej pisarskiej pary to marzenie ich wiernych fanów. W tym wypadku "uważaj o czym marzysz" nie ma racji bytu. Czytelnicy będą zadowoleni nie tylko od święta, bo choć książka krąży wokół nietypowej magii grudnia, to zahacza także o nowy rok i walentynki.
"Pudełko..." mieści w sobie nie tylko przeróżne pragnienia, ale i mnóstwo słodyczy, uśmiechu i rzeczy (po)ważnych. To cudowna pozycja na prezent!
Osobiście czuję się najbardziej obdarowana, gdyż miałam możliwość podglądania procesu powstawania dzieła i zaglądania do Miasteczka. Towarzyszenie Magdalenie i Aleksandrowi było niesamowitą przyjemnością. Kochani, dziękuję za zaufanie i całą magię. I za to, co wylądowało na końcu książki. Dziękuję!
Bardzo dziękuję także Wydawnictwu Filia za cudny przedświąteczny prezent!
Gdybym nie przeczytała jeszcze "Pudełka z marzeniami", to ta recenzja zachęciłaby mnie do tego :)
OdpowiedzUsuńCzytaliśmy już kilka recenzji tego tytułu, ale musimy przyznać - Twoją czytaliśmy z ogromną ciekawością i uśmiechem na ustach. Perfekcyjnie opisałaś i książkę i współpracę Magdaleny Witkiewicz i Alka Rogozińskiego. Będziemy do Ciebie wracać! :) A powieść oczywiście także gorąco polecamy! :)
OdpowiedzUsuń