piątek, 29 kwietnia 2016

SZCZĘŚCIE NA WAGĘ - Agnieszka Olejnik, czyli... gdzie znaleźć przepis na zdrową egzystencję.


Przepisy mają to do siebie, że podają jasną recepturę i kuszą pięknym, apetycznym efektem, wypróbowanym i wychwalanym przez tysiące. Każda "kucharka" obrasta w (często wyimaginowane, podciągnięte w photoshopie) piórka i mówi, że jej się udało. To co zrobiła jej bardzo smakuje i inni jedzą - na zdrowie. Przepisy mają też do siebie to, że ścisłe reguły są naginane. Do akcji wkracza źle wyważona waga i działanie "na oko", które może oznaczać przymknięcie go na dane kwestie. Za gorzko? Nie szkodzi. Zrobi się dobrą minę, do złej gry. Zbyt słodko? Zemdli, to fakt, ale można przykleić uśmiech. Przepisy wchodzą w grę nie tylko w kuchni. Pocztą pantoflową, z matki na córkę przechodzi receptura na życie. Jeden mąż, dzieci - "do smaku", pies - jak ktoś lubi, "odrobina" kota... W efekcie ma wyjść szczęście. Stoi więc człowiek, który jeszcze nie wie jakie smaki lubi i wysłuchuje, jak "specjalistki od życia" dodają swoje 5 groszy mówiąc gdzie zamieszać, kiedy zmrozić i jak wypada zagotować (się). W takim schemacie żyła Ewa. Piękna lecz otyła matka otłuszczonej nastolatki, która zajada smutki i pożera żale, ubierając je w smaki fastfoodów. Zaniedbana, niedoceniona żona, która musi żebrać o uczucie męża, który to "z niejednego pieca chleb jadł". I nagle przelewa się, a może przejada, bo przecież nie każdy długo zniesie smak porażki i przegranego życia. Ewa rozpoczyna walkę. Walkę o siebie, o córkę, o szczęście. O to, aby świat zrozumiał, że "o gustach się nie dyskutuje". O to, że nawet po 40-stce można mieć ochotę na delektowanie się seksowną miłością. Dzięki cudowniej Agnieszce Olejnik widzimy tę walkę i z dumą spostrzegamy, że "apetyt (na szczęście) rośnie w miarę jedzenia ( osobistych sukcesów)". Wszystko to i jeszcze trochę, w powieści "SZCZĘŚCIE NA WAGĘ"...

czwartek, 21 kwietnia 2016

"PRZEWIESZENIE" - szczyt tragizmu i emocjonalna wędrówka - Remigiusz Mróz - II Tom z komisarzem W. Forstem.


Góry... zachwycające, nieprzewidywalne, niebezpieczne miejsce, które przyciąga jak magnez i daje możliwość ucieczki ponad zwykłe ludzkie problemy i patrzenia z góry na prozę życia. Zdobywanie szczytów jest oczywistym celem, podobnie jak napawaniem się widokiem nieziemsko pięknej przyrody. Są jednak i tacy, którzy od wspinaczki wolą upadki. Nie swoje rzecz jasna. Są tacy, którzy kochają wzbogacać krajobraz o pokiereszowane, rozszarpane ciała, z których właśnie prawie naturalnie odpłynęło życie. Są tacy, którzy głuchą ciszę i błogi spokój gór uwielbiają zakłócać ostatnim krzykiem, oznaczającym pożegnanie i spowiedź zarazem. "Nie jestem psychopatą..." mówią ci, którzy dodają swój krwawy element do górskiego obrazu. Są nieprzewidywalni, niebezpieczni, nieokiełznani... zupełnie jak góry. Zupełnie jak Mróz. Remigiusz. Autor "Przewieszenia", czyli II tomu z komisarzem Wiktorem Forstem. Swoją drogą i on - właściciel kraciastej koszuli i policyjnego glocka jest równie ciekawym 'tworem', który zachwyca chociażby tym, że i jego rozgryźć całkiem się nie da.

wtorek, 19 kwietnia 2016

LECZENIE POPRZEZ ŻYWIENIE - MAGIA 3 MIESIĘCY - ZWYCIĘSTWO! cz. 4


Nasze żywe szczęście spisano na straty już dawno. W zasadzie, na samym początku. W kolejce głoszącej hasła "nieekonomiczna", "bez szans", "bez sensu", "po co?" ustawiali się kolejni. Pierwszy raz padło to z ust pseudohodowców, którzy nie widzieli w Missi możliwości wzbogacenia się, więc woleli przynajmniej nie stracić, wyjść na zero, co wykluczało zarówno podjęcie próby walki o nią (czy chociażby zadbania o to, by ją odżywić, odrobaczyć), jak i humanitarne uśpienie. Nie, ostatni zastrzyk też kosztuje. Woleli ją cisnąć w kąt i czekać, aż sama "zdechnie". W końcu, to tylko pies. I to jaki marny, skoro zarobić na nim nie można, to po co ma żyć. My walkę podjęliśmy - zarówno ze śmiercią, jak i z tymi "biznesmenami". Ważąca niecały kilogram Missi podzieliła ludzi na dwa obozy. Jeden żądał jej śmierci, bo nie warto tracić pieniędzy na psa, szczególnie takiego, który odbiega od wzorca. My nie widziałyśmy sensu, żeby ci ludzie marnowali powietrze. O Missi walczyłyśmy. Walczyła o nią Fundacja, lekarze, specjaliści. Farmakologia i spora dawka miłości zdziały. Wiedziałyśmy jednak, że Missiunia będzie miniaturką, która będzie należała do chudzinek. Dobicie do 15kg (szczęścia i miłości zamkniętej w ciele wielkości 4 miesięcznego boksera) to był cud. To było maksimum. Walczyłyśmy o każdy gram, bezskutecznie, bo przy tym trzeba było stawić czoła problemom gastrycznym, alergii i trudnościami z nieprzyswajaniem. No i stało się niemożliwe. Missi waży 17 kilogramów! Jak?

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

"EKSPOZYCJA" - krew, pot, sperma i łzy na krzyżu. I tom z komisarzem - W. Forstem. Remigiusz Mróz, moimi oczami.



Żyjemy w czasach kultywacji krzyża i obowiązkowych wycieczek do kościoła, podczas których panowie w sukienkach zbierają pieniądze, a gorliwi wierni z nadzieją wypatrują kogoś, kto ma gorzej niż oni. W odpowiedzi na daną sytuację życiową padają słowa "dzięki Bogu", ewentualnie "widocznie Bóg tak chciał". Obraz umęczonego na krzyżu człowieka nikogo nie dziwi. Jest całkiem znajomy od najmłodszych lat życia. Widmo ukrzyżowania jawi się jednak w przeszłości, i to dość odległej. A co, jeśli ta historia z butami wejdzie w nasze niby ucywilizowane życie? W "Ekspozycji" sprawa ma się tak - na tle malowniczego krajobrazu stworzonego przez naturę, wisi na krzyżu nagi człowiek. Jego pozbawione życia ciało dodało pazura turystycznej atrakcji, jaką jest krzyż na szczycie Giewontu. Powód tortur (bo nie było to jedynie ulokowanie trupa na kawałku metalu) jest nieznany, podobnie zresztą jak sprawca i okoliczności śmierci. Gdy nie wiadomo o co chodzi, to ponoć chodzi o pieniądze, ale tu one są. Moneta stała się swoistym autografem, a może śladem? Biorąc pod uwagę żarty o policji, w stylu "kopnął głowę, bo nie wiedział jak się pisze krawężnik" możemy zapomnieć o rozwikłaniu zagadki, ale ten, któremu w zdolnej głowie zrodziła się ta historia (Remigiusz Mróz) zesłał nam wścibskiego komisarza, który główkować potrafi. Komisarz Wiktor Forst staje więc do walki z niewiadomymi. A w zasadzie próbuje, bo ktoś postanawia mu w tym przeszkodzić i usunąć niewygodnego.