niedziela, 21 sierpnia 2016

PIERWSZA NA LIŚCIE - Magdalena Witkiewicz i uzdrawianie życiowych chorób.


Na urodziny każdemu życzymy 100 lat. Wątpię, aby ktokolwiek tyle chciał przeżyć. Czasem będąc "na starcie" ma się życia dość. Nigdy jednak nie jest się w pełni gotowym na koniec. Szczególnie wtedy, kiedy myśli się, że do mety jeszcze daleko i tyle jeszcze wydarzy się po drodze. Wyrok może paść w każdej chwili, a wtedy powiedzieć tylko "żegnajcie" to za mało. Bliskich trzeba przygotować i zabezpieczyć, a o siebie wypadałoby zawalczyć. I czasem myśli się, że nie ma się szans w bitwie z chorobą, ale one są. Potrzeba tylko, żeby inni, ci, którzy JESZCZE są zdrowi (bo przecież zachorować może każdy i to zwykle w najmniej oczekiwanym momencie) pamiętał słowa Urszuli Jaworskiej - "Nie ma ludzi złych. Nie wszyscy o tym wiedzą, ale każdy dobry człowiek może zostać bohaterem". Jak? Najlepsze jest to, że wcale nie jest to trudne. Wystarczy tylko mieć odwagę żeby pozwolić na to, aby nasz chory bliźniak (który JESZCZE rodziną dla nas nie jest) otrzymał od nas prezent. Nowe życie. Zwykle "Pierwsza na liście" jest wtedy nadzieja, która różne może mieć imiona. Najlepiej o tym opowiada Magdalena Witkiewicz.


"Pierwsza na liście" to powieść o szansie na nowe, lepsze życie. Głównym tematem jest ciężka choroba, która wymaga przeszczepu szpiku. Aby jednak do tego doszło świat potrzebuje odwagi, wiary i nadziei. Najpiękniejsze w tej książce są dowody na to, że wyzdrowieć można i wtedy, kiedy chorym się nie jest. Jest lek na złe decyzje, tęsknotę, obawę. Nawet na żałobę można znaleźć lekarstwo. Trzeba tylko odważyć się szukać. A może bardziej trzeba pozwolić siebie odnaleźć?

Kto jest bohaterem książki? Głównie kobieta. Niejedna. Różni je wiele rzeczy a łączy coś więcej niż tylko solidarność jajników. Każda z nich miała swoją szansę na uzdrowienie. Każda chorowała na coś innego. Nie wszystkie można było zdiagnozować i potraktować farmakologią. Najwspanialsze jest to, że kiedy jedna z nich postanowiła pomóc komuś, to lawina dobra pociągnęła za sobą kolejne jej "ofiary". Dobro puszczone w obieg trafiło nie tylko do adresata. Wróciło i do nadawcy. Zatrzymało się po drodze u paru innych osób. Uzdrowiło...
A wszystko zaczęło się od tego, że samotna matka dwójki dzieci usłyszała diagnozę. Na horyzoncie pojawiła się wizja pozostawienia córek samych na tym smutnym świecie. Pojawił się obraz sierot, które nie mają do kogo pójść. Nie mają komu się żalić, kogo prosić o pomoc i z kim dzielić radości. Zanim więc choroba odebrała resztki sił Patrycja postanowiła te swoje biedactwa zabezpieczyć. Wzięła laptopa i w klawiaturę wystukała kilka listów, które podpisała najważniejszym dla niej tytułem - Mama. Zrobiła też spis osób, które mogłyby chociaż w małym stopniu ją zastąpić. "Pierwsza na liście" była dawna przyjaciółka, która też potrzebowała lekarstwa. Lekarstwa na samotność, strach, złamane serce i rozsypaną na kawałki duszę. Wydarzenia towarzyszące walce o nowe życie dopisywały kolejne pozycje na liście pomocnej dłoni. Kolejne osoby...


"Pierwsza na liście" to ponad 300 stron, które jak "niespodziewany gość odmienią życie". Ma w sobie moc, niezbędną w trudnych chwilach, a życie daje nam ich niemało. To niesamowita opowieść o nadziei i życiowej niesprawiedliwości. To historia silnych babek, które nie zdawały sobie sprawy ze swojej mocy. To dowód na to, że czasem parogodzinne nudzenie się z kabelkiem w ręku może komuś pozwolić na walczenie z nudą przez parę/paręnaście/parędziesiąt dodatkowych lat.


Autorką jest Magdalena Witkiewicz. Kobieta, matka, córka, żona, przyjaciółka, potencjalny bohater, który właśnie tą książką dokłada swoją cegiełkę do ratowania... świata.
Jako Autorka dla mnie "Pierwsza na liście". Kiedy ktoś Ją bliżej pozna, to i jako człowieka umieszcza Magdę w czołówce. Do CV śmiało mogłaby wpisać "uzdrawianie społeczeństwa", bo jest jak lekarz od umysłu, od duszy.


Reasumując, ocieram łzy wywołane treścią książki i wszystkim, niezależnie od tego na co chorującym polecam to "dziecko" Magdaleny Witkiewicz. Kupujcie tą książkę. Wiecie dlaczego? Bo jeśli ją tylko od kogoś pożyczycie to odbierzecie sobie szansę na to, co zrobić będziecie chcieli bez wątpienia. Szansę na to, by po nią sięgnąć ponownie. I znowu, i znowu... i być może za którymś razem po przeczytaniu zechcecie kogoś uratować i tym samym pomożecie sobie.


PIERWSZA NA LIŚCIE
Autor: Magdalena Witkiewicz
Wydawnictwo: Filia
Stron: 345

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz