poniedziałek, 1 lutego 2016

"ZNISZCZYĆ, ZEPSUĆ, ZDEMOLOWAĆ" czyli jak radzić sobie z psem, który kocha anarchię.


W genotypie każdego ssaka zapisane jest zwracanie na siebie uwagi. Na mój połowicznie wygolony łeb i mocny makijaż spuśćmy zasłonę milczenia ;). Cóż, próby skoncentrowania na sobie wzroku czasem i u nas - ludzi mają opłakane skutki. Kobiety pozują często na... panie lekkich obyczajów, mężczyźni - zdarza się, że robią z siebie idiotów, młodzież - zamienia się w pozerów. Popełniamy błędy, których później żałujemy. Dlaczego więc miałoby być inaczej u psów? Nasze czworonogi również mają różne metody na to, żeby nas oderwać od komputera, telewizora, telefonu. Wiedzą co zrobić, żebyśmy się nimi zainteresowali (nawet jeśli wyrażamy to poprzez bieg w stronę sprawcy zamieszania i okrzyk w stylu "Missi, zejdź ze stołu!" albo "Saba, zostaw to!" czy "Feral, wypluj tą firankę". Mina zawstydzonego, ale dumnego z siebie zwierza pozwala przypuszczać, że on doskonale rozumie ludzkie słowa i to co zrobił, robił z premedytacją. Bywa i tak, że jego niszczycielskie zapędy to reakcja na stres, traumę, strach. Bywa, że niszczy gdy wychodzimy bo zwyczajnie boi się, że nie wrócimy i nasze 5 minut poza domem odbiera jako porzucenie. Dlaczego tak jest i jak sobie z tym radzić?
Na początek historia. Nasza historia, bo tu możemy dużo powiedzieć.
Psów przez nasz dom przewinęło się kilka. Skupmy się jednak na rezydentach, a tymczasowiczom wybaczmy lekkie zniszczenia i zrzućmy to na zmianę miejsca, otoczenia i nową stresującą sytuację.
Przedstawiamy więc naszych osobistych demolantów, którzy za subkulturę na pewno wybrali Punków.



Saba numer 1 - mistrzyni od elektroniki, zabójczyni pluszowej owieczki i kokietka z tuszem... w mordce.
* 35 kilogramów Miłości kochało odbierać wszystkie możliwe telefony. Nie raz i nie dwa zamiast typowego "halo" słychać było głośne, radosne, dumą przepełnione szczekanie. Cóż, to dobitnie podkreślało rozmówcy, że dodzwonił się do nas. Przewinęło się kilka telefonów w krótkim czasie. Po którymś z kolei podnieśliśmy aparat wyżej, ale Saba miała swoje sposoby. Wyrywała kable ze ścian. Odpinaliśmy więc go całkiem. O dziwo wtedy przeżył.
* Zadowoleni wracaliśmy do domu (myśląc, że psa swego przechytrzyliśmy) i pod klatką schodową wysłuchaliśmy niezwykle pięknego bokserzego koncertu. Saba zdjęła domofon i postanowiła pogadać sobie z przechodniami. Z tego co słyszeliśmy później ucięła niejedną pogawędkę. Zainwestowaliśmy w wyłącznik. Malutki guziczek za aż 5 zł :)
* Piromanka... odkręcała kurki z gazem. Kuchenka ją fascynowała. Odcinaliśmy więc gaz całkiem na czas nieobecności w domu.
* Gdy miała 16 miesięcy w domu pojawił się nowy człowiek - Wiktor. Saba oszalała. Pilnowała go, pozwalała mu uczyć się chodzić przy niej i... nie, jego nie "zdemolowała", ale wzięła się za jego ukochanego pluszaka, kiedy ten śmiał wyjechać z mamą bez niej. Owieczka zginęła. Została wypatroszona. Została wylinka. Wymemłana wylinka...
* Kosmetyczka też w ruch poszła. Najdroższy tusz zginął w paszczy boksera.
* Kartony z sokiem również zostały otwarte, a szynka ukradziona z reklamówki (dowód zbrodni zakopała pod legowiskiem) :)

Saba numer 2 - Rekonstruktora mebli i wielbicielka piwa.
* 15 minut wystarczyło, by Saba weszła do dwóch kanap od tyłu. Zorientowaliśmy się po czasie, gdy psa odnaleźliśmy leżącego w szufladzie łóżka. Cóż, takich mebli nie ma nikt więcej. :) A dziury są do dziś, ale nikt o tym wiedzieć nie musi.
* Gdy w Twoim domu śmierdzi jak w melinie, to nie znaczy, że Twe ludzkie dziecko się stoczyło i pod Twoją (+/- 10 minutową) nieobecność zaprosiło pół gimnazjum. To znaczy tylko, że na widoku zostawiłaś/zostawiłeś puszkę z piwem. Zabawa boksera polega bowiem na wstrząśnięciu, turlaniu, uderzaniu nosem, a później rozgryzaniu w centrum kuchni, przy nowo pomalowanych ścianach.

Missi - fanka nowinek technicznych.
* Dziura w nowym, drewnianym, robionym na wymiar legowisku to nic. Wybaczyliśmy.
* Telefon miał 2 tygodnie. Telefon ciągle dzwonił. Telefon przestał dzwonić, bo zaczął latać. Nie, nie, to nie jest opaczne zrozumienie "trybu samolotowego", to tylko Missi. Brała więc Nokię w mordkę, podrzucała i łapała w locie. Łapała w szczęki. Telefon przeżył, ma tylko blizny. No jasne, że wybaczyliśmy...

Feral - dekorator wnętrz.
* Powiedziałam "uwielbiam te firanki" patrząc na swoje złote sznurki... I zdjęłam je po pierwszych dniach odkąd Feralowski dzikus się pojawił. Dlaczego? Bo piękne, długie do podłogi złote makarony zamieniły się w konfetti. No cóż, jak już wyżej wspominałam - kocham asymetrię. Feral chyba też, albo wyznaje zasadę "co na głowie, to na oknie". Powiedziałam "uwielbiałam te firanki, ale to nic".


Jak widać dzielenie domu ze zwierzakiem to wieczne kompromisy. Trzeba się nauczyć żyć w symbiozie. Kot nie lubi firanek? Zdejmij je. Pies chce gadać przez domofon? Wyciszaj go przy wyjściu. :))
Jak widać pierwsza Saba na koncie miała o wiele więcej. Dlaczego? Bo była psią jedynaczką. Saba numer II broiła tylko "przed Miśką". Od czasu jak są dwie nie zasłużyła na "karnego jeżyka". Missieczka zaliczyła zniszczenia gdy Sabunia poszła sama na spacer, a Feral... nie, Feral to kot, to zmienia postać rzeczy. To artysta, indywidualista i nie ma tu o czym dyskutować.

No i teraz pojawia się pytanie: dlaczego zwierzak niszczy?
Odpowiedzieć musimy sobie sami do której grupy przypiszemy przyjaciela:
a) niszczy, bo jest (jeszcze niewychowanym) szczeniakiem, którego swędzą dziąsełka
b) niszczy, bo to pies "z odzysku" (brzydko brzmi, ale najlepiej opisuje psa, który w swoim życiu już sporo przeżył). Jest zestresowany, ma swoje skojarzenia, musi odreagować, być może cierpi na lęk separacyjny.
c) niszczy, bo się nudzi! (I to nie jest jego wina :) )
d) niszczy, bo... ma niedobory żywieniowe !! Zaskoczeni?

Niezależnie od tego do której grupy przypisujesz swoje zwierzę w zasadzie pomoc dla niego, dla ciebie i dla Twoich rzeczy jest podobna.
Co więc możesz zrobić by Twoje zwierzęta nie broiły?

1. ZAPEWNIJ ZWIERZAKOWI TOWARZYSTWO.
Poważnie, daje to 99% powodzenia. Pies/kot przy innym psie/kocie ma zajęcie, ma się do kogo przytulić, ma się z kim bawić, ma się z kim wyszaleć (przez co ma mniej energii na destrukcję). Zwierz mniej tęskni. Mniej przeżywa tak traumatyczne przejścia jakim jest... nasza nieobecność. Jeśli fundujesz mu wiele godzin bez Ciebie - weź drugie zwierzę, ale je dopasuj.

- U nas sprawdziło się w 100%! Pierwsze chwile Saby i Missi razem ze sobą pod naszą nieobecność miały trwać góra 10 minut ale... przemnożyły się te minuty kilkakrotnie. Wróciłyśmy po 3 godzinach. W domu nic nie było tknięte. Jedynie podłogę trzeba było zetrzeć. Małe siku poleciało w momencie naszego wejścia jako oznaka radości. Tak, naszym psom zdarza się tak reagować... :) Kurtka pana od internetu coś o tym wie (ale kto to widział KŁAŚĆ kurtkę, zamiast ją powiesić, nie?).

2. PSIE ZABAWKI

Wszystko co nowe jest ciekawe, ale chyba najlepiej sprawdzi się KONGO.
Na czym to polega? Pies dostaje gumowe "coś" z dziurką do której wkłada się np. pasztet. Cała zabawa polega na dostaniu się do środka i wylizaniu smakołyka.
Przykładowe zabawki znajdziesz: TUTAJ. natomiast Kongo - TUTAJ.


3. RUCH!
To jest oczywiste. Pies to kumulacja emocji. One kipią, buzują i chcą się wydostać. Twoje zwierzę potrzebuje zabawy, spacerów, trawnika do wywąchania.
Tylko nie trzymaj psa cały czas przy nodze, no! Daj mu żyć! Najlepiej prowadź go na szerlach (popatrz TUTAJ), mocnej smyczy i koniecznie kup adresówkę (TUTAJ.)
I koniecznie psa zachipuj.

4. TWOJA OBECNOŚĆ.
Twój zwierzak składa się z serca i ogona. Pragnie mieć Cię przy sobie - wtulić się, położyć mordkę na kolanach, podać Ci łapę i nastawić się od tyłu do głaskania. Chce Ci usiąść na stopie i oślinić czyste spodnie (np dobra, oślinić może nie chce, ale robi to, a Ty musisz mu wybaczyć).
Wykorzystuj każdą chwilę by psa wygłaskać, wytulić a kiedy wychodzisz daj mu coś co pachnie Tobą. Sweter będzie dobry :)

5. OGRANICZONA PRZESTRZEŃ.

Nikt nie powiedział, że musisz swojej istotce udostępniać cały dom pod nieobecność. Wydziel mu sektor, który jest najmniej podatny na zniszczenia. Resztę zamknij (jak to bokser to... zamontuj zamki). Zadbaj o to, by miał się gdzie położyć, czym zająć, co pić. Nie zostawiaj mu jedzenia.

6. ODGŁOSY.
Działa zostawianie włączonego cicho radia/telewizora, czegoś co mówi w każdym razie. Pies nie lubi ciszy.

7. PSIE FEROMONY!!!

Wsadzasz je do kontaktu i zapewniasz tym samym to, że pies lepiej się czuje (psychicznie) i łatwiej przystosowuje się do sytuacji. "Psie feromony do stosowania w sytuacjach stresowych. Uspokajają i poprawiają nastrój. Komplet składa się z dyfuzora wkładanego do kontaktu oraz wymiennego pojemniczka z feromonami. Genialnie sprawdza się przy przeprowadzkach." Więcej o nich: TUTAJ

8. METODA MAŁYCH KROCZKÓW: Twój pies jest bardzo mądry, ale nie znaczy to, że masz go wrzucać na głęboką wodę! Daj mu czas na zrozumienie, że wrócisz, że go nie zostawiasz, nie porzucasz. Wyjdź na 5 minut, ale nie stój pod drzwiami - pies Cię czuje i słyszy. Wróć, wygłaskaj, mów do niego pieszczotliwie. No ciesz się też, tak jak on. Wyjdź po raz kolejny, ale o parę minut dłużej zostań w oddali. Powrót = nagroda w postaci Ciebie :) Wydłużaj ten czas. Niech to będzie: 5, 7, 15, 30 minut. Zobaczysz, że pies zrozumie.

9. REAGUJ MĄDRZE. 
Dobra, to teraz mała spowiedź. Jak reagujesz na demolkę? Logiczne, że się nie cieszysz, ale co dalej? Krzyczysz? Dajesz pouczającego klapsa? Szarpiesz? Zamykasz gdzieś? Wołasz psa i każesz mu "zobaczyć co zrobił"? Proszę, nie mów mi, że wsadzasz mu nos w kałużę sików... I błagam nie mów, że drąc się wydzierasz psa z legowiska. Zapamiętaj - pies robi coś i zapomina. Zresztą, nie wie, że zrobił źle, bo on tylko zdjął sobie to, co (widocznie dla niego) zostawiłeś. Zabawa, misja - odbierz to jak chcesz. Wracasz po paru godzinach i reagujesz, ale pies nie wie dlaczego! On już nie pamięta, że ta podarta książka i pogryzione buty to jego sprawka. Ucieka przed Tobą, bo się ciebie boi, a szanuje i kocha Cię na tyle, że nie wykorzysta swojej przewagi siłowej. Biegnie na swoje legowisko, a Ty nie masz prawa go dotknąć. To jest Jego sektor. Jego święte miejsce. Ma mu się kojarzyć z bezpieczeństwem. Klaps, krzyk, zamykanie, wywalanie na zewnątrz - to psa niczego nie nauczy. Pogorszysz sprawę. I co jest najgorsze... sprawisz, że nie będziesz już 100% przyjacielem swojego psa. Straci zaufanie i będzie się Ciebie bał. Nie tego chcesz, prawda?

10. WYCHOWUJ PSA.
Ćwicz z nim, trenuj, naucz go komend. Umocnij mądrze swoją pozycję w stadzie. Naucz go, że mówisz "nie wolno", "zostaw" i pies nie dotyka tego, co zabronione.

11. W RAZIE POTRZEBY POSZUKAJ POMOCY.
Czasem niszczenia mają zbyt silne podłoże psychiczne, bądź cały problem leży w kwestiach zdrowotnych (złe zachowanie może być reakcją na ból lub niedobory). Zabierz psa "na warsztat". Na początek weterynarz, który przebada i być może podpowie, że masz zmienić karmę i wprowadzić suplementy. Jeśli zdrowotnie jest ok, pozostaje Ci behawiorysta. Pomyśl o nim jak o psychologu i nie bój się, on nie zapyta psa "jakie widzisz rozwiązanie tej sytuacji?". 



Powstał mi jakiś dziwny dekalog, ale grunt, że skuteczny. Mogę z dumą powiedzieć, że moje psiaki nie niszczą już nic. To, co działo się w naszym domu nie zalicza się nawet do potencjalnych psich zniszczeń. Nie mogę im niczego zarzucić, a małe wpadki puszczam w niepamięć.
Mam nadzieję, że choć troszkę pomogłam. Jeśli masz pytania - śmiało. 

 

1 komentarz:

  1. Świetnie napisany artykuł, najszczersze gratulacje :) Z przyjemnością się czyta :)

    OdpowiedzUsuń